Chodzi o Strajk Kobiet, który odbył się w środę w Chojnicach. Protestujący przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego, rozwiesili na eksponowanej na rynku wystawie, materiałowy baner i malowali na nim hasła farbą, która w kilku miejscami przesiąkła.
6 lutego 2021 10:36Podczas ostatniego Strajku Kobiet (3.02.), pikietujący wykorzystali rozstawione na Starym Rynku ramy, w których eksponowana jest wystawa IPN „Bunt robotników. Grudzień 1970 - luty 1971”, by rozwiesić kilkunastometrowy transparent z hasłem „Chojnice walczą o prawo do aborcji”. Chętne osoby, na tkaninie mogły dopisać własne hasła bądź postulaty.
Kilka osób skorzystało z tej możliwości. Na płachcie namalowano symboliczne osiem gwiazd, słowo „wybór”, „nie jesteśmy inkubatorami” oraz „chcę mieć wybór!”. Akrylowa farba, którą wykonany został ostatni z wymienionych napisów, w kilku miejscach przesiąkła przez płótno brudząc dwie ramy i jeden z plakatów.
Organizator zgłosił sprawę na policję
Ślady po czerwonej farbie oburzyły Wojciecha Rolbieckiego, dyrektor biura posła na sejm RP Aleksandra Mrówczyńskiego, organizatora wystawy. Radny Rady Powiatu Chojnickiego, wczoraj (5.02.) wystosował w tej sprawie oficjalne pismo, którego treść publikujemy poniżej.
„W dniu 3 lutego 2021 roku podczas demonstracji zwolenników aborcji na Starym Rynku w Chojnicach, zostały częściowo zdewastowane (pomalowane czerwoną farbą) fotografie wielkoformatowe oraz ramy wystawy zorganizowanej przez biuro poselskie. Uczestnicy manifestacji na wystawie poświęconej tragicznym wydarzeniom grudnia 1970 roku na Wybrzeżu zawiesili duże bannery, na których wykonywali napisy farbą. Sprawa został zgłoszona w dniu wczorajszym (04.02) na Komendzie Powiatowej Policji w Chojnicach. KPP prowadzi dochodzenie w celu ustalenia organizatorów manifestacji oraz osób, który zniszczyły własność bydgoskiego oddziału IPN-u.
O wydarzeniu został poinformowany burmistrz Chojnic. Jako organizator wystawy jestem oburzony działaniami zwolenników aborcji, którzy podczas manifestacji swoich poglądów pomazali farbą wystawę o krwawych wydarzeniach sprzed 50. lat, podczas których zamordowano 45 osób, a 1200 zostało rannych. Demonstranci wykazali się skrajnym brakiem szacunku dla pamięci ofiar tych tragicznych wydarzeń.”
„To nie było intencjonalne działanie”
Poprosiłyśmy jedną z organizatorek protestu w sprawie zaostrzenia w Polsce prawa aborcyjnego o komentarz w temacie zarzutów m.in. o dewastację. Anna Smugała, deklaruje, że zniszczenie ekspozycji nie było niczyim zamiarem oraz, że szkoda została już usunięta. - Wpadając na pomysł by rozwiesić baner na gablotach IPN-u, nie miałyśmy na celu nikogo obrażać, ani nic niszczyć. Pomyślałyśmy, że tak będzie po prostu wygodniej pisać. To nie było celowe działanie. Nie pomyślałyśmy, że farba może przebić przez płótno i pobrudzić gablotę. Tego wieczoru padał deszcz, płachta była mokra i przepuściła farbę w kilku miejscach. Naprawdę nikt nic nie mazał specjalnie. To nie było intencjonalne działanie.
Chojniczanka poinformowała nas tak, że wczoraj (5.02.) wraz z Martyną Miller (również organizatorką pikiety) pojechały na Stary Rynek żeby zmyć farbę, „ale nie wiele z niej już zostało. - Gabloty wyglądały tak, jakby farba sama odeszła wraz z lodem lub ktoś próbował ją zmyć, ale niedokładnie. W kilku miejscach były jeszcze małe ślady, więc wyczyściłyśmy je do końca - mówi.
Kobiety wydały w tej sprawie oświadczenie.
„Chciałybyśmy zabrać głos w związku ze skierowanym w naszą stronę zarzutem o zdewastowanie tablic wystawy „Bunt robotników. Grudzień 1970 – luty 1971.” z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej z Bydgoszczy zorganizowanej przez Dyrektora Biura Poselskiego Aleksandra Mikołaja Mrówczyńskiego, Wojciecha Rolbieckiego .
Jednym z punktów demonstracji „NIE dla pseudo wyroku TK w Chojnicach” było zaangażowanie uczestników do ekspresji swoich uczuć i przemyśleń na odwrocie wcześniej wykonanego baneru. Transparent umieszczony był na około 12-metrowej płachcie materiału, na której widniało wcześniej napisane przez nas hasło: „Chojnice walczą o prawo do aborcji”. Planowałyśmy, w zależności od pogody, położyć go na ziemi lub rozwiesić w przestrzeni rynku używając przygotowanych opasek zaciskowych i sznureczków, aby dać innym uczestniczkom i uczestnikom protestu szansę na umieszczenie na jego odwrocie bliskich im haseł, a następnie zwinąć baner i zakończyć zgromadzenie.
Planem było tymczasowe i nieinwazyjne działanie, stąd też propozycja ekspresji na zorganizowanym przez nas materiale, za pomocą przyniesionych przez nas farb plakatowych, pisaków i sprayu. Podczas przemarszu zaczął padać śnieg z deszczem i nie było mowy o dłuższym działaniu, które mobilizowałoby zgromadzonych. Zapadła spontaniczna decyzja o wykorzystaniu gablot o podobnej długości do baneru w celu podwieszenie go na chwilę. Nasze działania w żaden sposób nie miały komentować treści wystawy, a tym bardziej nie miały na celu jej dewastacji. Były wykorzystane z powodów wyłącznie technicznych, jako jeden z elementów małej architektury rynku, na czas ok. 10 min.
Ponieważ w trakcie działania deszcz się nasilił , płótno w jednym miejscu przemokło i farba akrylowa w kilku miejscach odbiła się małymi (ok. 1cm) plamkami na aluminiowych tablicach i plexi , w których widnieją plakaty. Gabloty w momencie zdarzenia były dodatkowo całkowicie pokryte lodem (deszcz od razu zamarzał). W momencie zajścia przekazałyśmy policji informację, że jesteśmy gotowe i chętne, aby usunąć ślady, chciałyśmy to zrobić natychmiast, była to bowiem kwestia przetarcia ram i plexi gąbką z odpowiednim środkiem. Policja powstrzymała nas zaznaczając, że musi zabezpieczyć dowody i przekazać informacje miastu, a następnie zadzwoniła po kogoś i wykonywała nagrania przez dłuższą chwilę, podczas której musieliśmy się rozejść.
Sądząc, że gabloty należą do Chojnickiego Centrum Kultury (jedna z protestujących osób wyrażała takie przekonanie), natychmiast skontaktowałyśmy się z nimi, żeby poinformować o zajściu i wyrazić chęć usunięcia plamek w dowolnym trybie. ChCK obiecał sprawdzić sprawę. Dzisiaj dowiedziałyśmy się jednak, że gabloty nie należą do nich, i natychmiast udałyśmy się na miejsce, aby, zgodnie z pierwotnym założeniem, usunąć ślady samodzielnie. Kropki zostały zmyte jednak wcześniej. To z naszej perspektywy przykra sprawa, bo czułyśmy się zobowiązane, aby je usunąć. Podczas dzisiejszej wizyty i oględzin znalazłyśmy jeszcze jeden ślad, po drugiej stronie instalacji, który najwyraźniej umknął oczom policjantów i stąd też nie został wcześniej usunięty. Usunęłyśmy go z łatwością i zapałem.
Chcemy wyraźnie zaznaczyć, że nasze działania nie miały wchodzić w relację z treścią wystawy w żadnym wymiarze, a także powtórzyć raz jeszcze, że naszym celem nie była dewastacja ani zniszczenie mienia. Używałyśmy bezpiecznych i sprawdzonych materiałów, co do których miałyśmy pewność, że nie wyrządzą szkód. Zachęcamy do odwiedzenia wystawy i przekonania się, że po zajściu nie ma śladu i że farba nie miała kontaktu z wydrukami.
Byłyśmy zaskoczone, kiedy dowiedziałyśmy się dzisiaj, że ukazał się artykuł o niszczeniu mienia, sugerujący nasze złe zamiary i brak szacunku dla bohaterów wystawy. One takie po prostu nie były. Nikt z redakcji Chojnice.tv nie zgłosił się do nas z prośbą o wyjaśnienie zajścia lub komentarz, mimo że nasze dane są ogólnodostępne i nie wymagają ustalania. Są one wskazane w publicznym wydarzeniu, a podczas demonstracji zostałyśmy wylegitymowane przez policję. I to właśnie jej przedstawiciel poinformował nas o tym, że przekaże zabezpieczony materiał z nagrań miastu.
Jedyne nad czym ubolewamy, to że nie udało nam się plamek usunąć w całości samodzielnie, a zaangażowano do tego osoby trzecie, według nas niepotrzebnie. Podkreślę raz jeszcze, że chciałyśmy to zrobić w momencie zdarzenia (mamy pełną świadomość, że ślady po farbie akrylowej na plastikowych i metalowych elementach usuwa się po prostu od ręki), ale uniemożliwiła to policja. Mamy nadzieję, że powodem tego nieporozumienia jest realna troska o wystawę i pamięć o wydarzeniach protestów, do której się dołączamy i uważamy za część naszej wspólnej historii, a nie wynika z chęci przedstawienia pokojowych demonstrantów w złym świetle. Chcemy także wyrazić ubolewanie, że nasze działania zostały tak odebrane przez twórcę wystawy i podkreślić, że na zdjęciach jednak wystawy nie widać , bo i naszym celem nie było wykorzystywanie jej kontekstu.
Z wyrazami szacunku
Anna Smugała, Martyna Miller, 05.02.2020”
„Znamiona przestępstwa uszkodzenia mienia nie zostały wyczerpane”
Od rzecznika chojnickiej policji dowiedzieliśmy się, że sprawa dewastacji rzeczywiście została zgłoszona na komendzie. - Podjęliśmy czynności w sprawie. Mamy ustalone osoby, które się przyczyniły do naniesienia elementów farby na gablotach, na skutek pisania po płótnie. Policjanci zrobili to już podczas protestu. Zostały wylegitymowane te osoby. Zabezpieczono na miejscu zdarzenia również materiał dowodowy. Dalsze czynności będą uzależnione od złożenia wniosku o ściganie przez pokrzywdzonego, czyli właściciela.
- Z uwagi na to, że nie były to trwałe uszkodzenia, oraz zamiar w tym przypadku najprawdopodobniej nie był umyślny, a zniszczenia na tablicach usunięto, to jak już wstępnie można zauważyć, znamiona przestępstwa uszkodzenia mienia nie zostały wyczerpane - informuje Justyna Przytarska, rzecznik KPP w Chojnicach.
Anna Zajkowska
CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: Portale internetowe