Wiśniewski – do czwartku naukowiec, w piątek pisarz

Janusz Leon Wiśniewski w polskiej literaturze zadebiutował raptem kilkanaście lat temu a jest jednym z najbardziej poczytnych twórców. Sam paradoksalnie bardziej siebie postrzega jako człowieka nauki.

Podczas spotkania inaugurującym 70 - lecie chojnickiej biblioteki, Wiśniewski wielokrotnie udowodnił, że podążanie za różnorodną wiedzą ma we krwi.   |  fot. (ro)

Na co dzień pracuje w korporacji naukowej we Frankfurcie nad Menem a jego domeną jest informatyka i chemia.- Zajmuję się tworzeniem oprogramowania dla chemików - wyjaśniał. - W literaturze też zajmuję się chemią, bo emocje mają z nią ścisły związek. Jest to udowodnione naukowo. Do wielu swych książek podszedł tak, jak do naukowej publikacji.

- Podczas pisania książki „Bikini” zgłębiałem losy drugiej wojny światowej, geografii, dzieje budowy bomby atomowej. Przy pracy nad „Grand” wnikliwie przyjrzałem się historii sopockiego hotelu Grand, w którym umieściłem bohaterów książki. Ale geneza największego hitu – „Samotności w sieci” była nieco inna. - Zaczęło się od smutnej sytuacji w moim życiu. Pisanie było tańsze od wizyt u terapeutów.

- Pierwszy zająłem się tym tematem w literaturze. Ludzie zaczęli wymieniać w sieci swoje emocje. Naukowcy dowiedli, że partnerzy, którzy poznali się w sieci przeżywają pod względem biochemicznym to samo, co osoby które zakochują się w „realu”. Przecież w miłości na początku najważniejsze są słowa. Pierwszy kontakt pozwala na wzajemne wewnętrzne poznanie. To głębsze niż fizyczność.

Książka jak wiemy okazała się hitem, dzięki przekładom trafiła do 19 państw. Tym sposobem koledzy z instytutu dowiedzieli się o udanym debiucie literackim Wiśniewskiego. Sam bowiem nie chciał się do tego przyznać. Ba, zadbał o to, by jego powieści nie ukazywały się w Niemczech! A jak wieść dotarła do Niemiec? - Z racji promocyjnych podróży mój szef niegdyś z zaskoczeniem zobaczył plakat z moim wizerunkiem oznajmiającym spotkanie autorskie w Sankt Petersburgu – opowiadał. Tak dowiedziano się w instytucie o moim pisarstwie.

Dość szybko „Samotność w sieci” została zekranizowana. Ale Wiśniewski nie ma dobrych wspomnień. - Witold Adamek był „Stalinem” tego filmu reżyserem, scenarzystą, wreszcie operatorem. Same zdjęcia są wyśmienite, ale ingerencja zbyt duża. Ten film został zresztą skrytykowany a cała krytyka spływała na moją pocztę e- mailową, bo Adamek swej nie udostępnił! 

Ale na pocieszenie Wiśniewski zdradził, że Rosjanie chcą dokonać kolejnej adaptacji. To tylko kilka wątków, które autor podjął podczas dwugodzinnego spotkania.

(ro)