Widzę duży postęp ...

Rozmawiam z trenerem pierwszej drużyny Chojniczanki Sławomirem Suchomskim na temat jego planów na przyszłość i nie tylko.

Trener Sławomir Suchomski.   |  fot. (je)

Nie jest Pan osobą nieznaną chojnickim kibicom piłki nożnej. Proszę przypomnieć naszym czytelnikom swoją drogę na objęcie stanowiska trenera Chojniczanki.
 

Sławomir Suchomski: Najpierw była kariera piłkarska. Jestem wychowankiem Tucholanki. Jako 18 - latek trafiłem do Chojniczanki, która grała wówczas w III lidze (wówczas wyżej była tylko II i I liga – przyp.JE). Niestety, nie udało się utrzymać zespołu. Odeszło kilku kluczowych zawodników. Później ja przeszedłem do Wdy Świecie, gdzie grałem przez dwa sezony. Następnym moim klubem była I - ligowa Olimpia Poznań. Tam grałem przez 6 lat. Kolejnym I - ligowym klubem była Lechia Gdańsk, która wtedy właśnie połączyła się z Olimpią. W tych klubach grałem głównie jako napastnik, rzadko w roli pomocnika. Z Gdańska przeniosłem się do GKS Bełchatów. Rok później trafiłem do Groclina Grodzisk Wlkp. Stamtąd było już blisko do Lecha Poznań. Przez rok grałem z takimi zawodnikami jak Żurawski i Głowacki. Pierwszoligową karierę zakończyłem w wieku 36 lat w Widzewie Łódź. Tam zostałem asystentem, jako II trener. Dwa lata temu rozpocząłem pracę w RMS Opalenica. Trenowałem grupy młodzieżowe tego klubu, którego seniorzy grali w III lidze.
 
Po 5 kolejkach z 11 punktami Chojniczanka prowadzi w swojej grupie III ligi. Jak ocenia Pan początek rozgrywek w wykonaniu naszych piłkarzy?

SS: Miejsce w tabeli, jak i początek rozgrywek, są bardzo dobre. Jestem z tego zadowolony. Jak zobaczyliśmy skład naszej grupy, z kim przyjdzie grać, to byliśmy pełni obaw. Wierzyłem w chłopaków, wiedziałem, że dobrze przepracowali okres przygotowawczy. Podejrzewałem, że będziemy w czołówce. Ale, że teraz będziemy liderem, to przeszło moje oczekiwania.

JE: Na co chciałby Pan położyć nacisk na najbliższych treningach?
 
SS: Przychodząc tutaj stwierdziłem, że zespół był zaniedbany pod każdym względem piłkarskiego abecadła. Mówiąc słowo \"zaniedbany\" mam na myśli przygotowanie taktyczne zespołu. Doceniam i szanuję dokonania trenera Szanka. Jestem zadowolony z naszej współpracy i komunikacji między nami, bo gdyby tak nie było, nie pracowalibyśmy razem. Jestem tutaj 2 miesiące i widzę już duży postęp. Pozostało jednak jeszcze wiele do zrobienia. Wyraźne efekty pracy trenerskiej widać będzie po pół roku. Na dziś są zmiany na lepsze w organizacji gry, w zachowaniu zawodników na poszczególnych pozycjach. Teraz chciałbym popracować nad skutecznością i taktyką. Gra w obronie także musi się poprawić, chodzi mi nie tylko o obrońców, ale o cały zespół. Powinien szybciej przechodzić z gry ofensywnej do defensywnej. Zbyt łatwo przeciwnik dochodzi do sytuacji strzeleckich. Gramy systemem 4-4-2, czyli ofensywnym, gdy większość drużyn preferuje grę systemem 4-5-1.
 
Jak układa się Panu współpraca z władzami klubu?

 
SS: Przychodząc tutaj przedstawiłem szefostwu Chojniczanki pewne rzeczy, które będę chciał zrobić i wprowadzić na linii zawodnik – trener oraz trener – zawodnik. Prezes klubu jest bardzo elastyczny, mamy dobrą komunikację. Daje mi „carte blanche”. Praktycznie ja decydowałem o tym, kto ma przyjść czy odejść. Uważałem, że ten zespół jest zgrany i zmiany mogą być jedynie kosmetyczne. Jestem pewny, że prezes zrobi ze swej strony wszystko, aby tu była dobra piłka. Oczywiście ja także zapewniam, że dołożę wszelkich starań, aby tak było.

Czy nie obawia się Pan, że kiedyś reakcja chojnickiej widowni wyprowadzi Pana czy zawodników z równowagi?

 
SS: Grałem kiedyś w reprezentacji Polski przeciwko Iranowi przy 120 tysiącach ludzi na trybunach i byliśmy przez nich wygwizdani. Zbytnio tym się wtedy nie przejąłem. Przy 2 tysiącach tym bardziej. Oczywiście szanuję tych, co chodzą na mecze Chojniczanki. Wiem, że są spragnieni gry na wysokim poziomie, wygranych meczów i awansu do wyższej klasy rozgrywek. Potrafią nagrodzić bardzo dobrą grę oklaskami, ale i wygwizdać, jak coś nie idzie. To jest sport, a pewnych rzeczy nie mogę przewidzieć.

Dziś (9.09) Polska gra kolejny mecz ostatniej szansy w eliminacjach do mundialu ze Słowenią. Jakich rad, gdyby zaistniala taka możliwość, udzieliłby Pan naszym piłkarzom przed wyjściem na murawę stadionu w Mariborze?

SS: Starałbym się ich jak najlepiej zmotywować do gry. Powiedziałbym, że jest wielka szansa na zaistnienie ich w finałach mistrzostw świata. Tam mogliby wypromować się i pokazać wszystkim. Namawiałbym ich, aby zapomnieli o poprzednich rozdziałach i skupili się na tym meczu. Trener w tym momencie już więcej zrobić nie może.
 
Życzę powodzenia w prowadzeniu drużyny, a nam wszystkim długo oczekiwanego sukcesu narodowej jedenastki.
rozmawiał (je)