Osoba, a konkretnie radny, który jest „bohaterem” mojego artykułu pozostanie w nim tzw. podmiotem domyślnym. Ci z Państwa, którzy śledzą scenę samorządową Chojnic bez problemu odgadną kto to.
19 marca 2025 14:21Burmistrz m.in. skomentował wypowiedź radnego w odniesieniu do skarbnika miasta a także do sposobu prowadzenia „kontroli” w wydziałach urzędu miejskiego. | fot. ilustrac./A.Knitter
A Ci z Państwa, którzy jej nie śledzą, mam nadzieję z zainteresowaniem przeczytają jak nie powinien zachowywać się radny Rady Miejskiej. Współautorami mojego artykułu są moi pracownicy, którzy „dostąpili zaszczytu” kontaktu z panem radnym. Rozpocznę od pani Skarbnik. Wypowiedź pana radnego związana jest z żądaniem pani radnej Osowickiej, skierowanym do pani Skarbnik. Sprawa dotyczyła dokumentów finansowych. Na marginesie dodam, że Urząd udostępni radnym każdy dokument po dokonanej analizie w kontekście ochrony danych osobowych.
„Mój bohater” napisał „ Nie podoba się powyższe pani Skarbnik? Czas zmienić miejsce zatrudnienia, bo tutaj już się pani zasiedziała i zaczyna się pani rozmywać wyobrażenie o własnych kompetencjach, do których z całą pewnością nie należy pouczanie radnych, a jedynie grzeczne odpowiadanie na pytania i wykonywanie poleceń.” Słowa te kieruje pan radny do kobiety, a jeszcze niedawno zarzucał mi niewłaściwe relacje z panią radną Osowicka i panią Dalecką, publikując na swoim profilu na Facebooku osobnika, który walczy z dwiema kobietami w klatce. Pozostawiam Państwu wnioski, które można wyciągnąć z tego cytatu.
Kolejny cytat dotyczy wizyty pana radnego w Wydziale Sportu. I cytat: „Powiedział, że jeżeli nie udostępnię mu w tym momencie żądanych dokumentów, to zawiadomi prokuraturę o popełnieniu przeze mnie przestępstwa. Tych słów się wystraszyłem po czym udostępniłem mu sprawozdania z realizacji stypendium za drugie półrocze 2024 r. Po opuszczeniu biura przez pana radnego nie mogłem dojść do siebie. Emocje wzięły górę, byłem roztrzęsiony”. Dodam, że była to relacja z szeregowym pracownikiem bez obecności dyrektora. Przeglądanie i fotografowanie dokumentów następowało bez ich przygotowania i prawa radnego do przetwarzania danych osobowych.
Inny ciekawy przypadek, który zasługuje na dłuższy cytat pochodzi z wizyty pana radnego w Miejskiej Bibliotece Publicznej. „Zostałam poinformowana przez pana radnego, że wezwie policję, bo odmawiając mu wglądu do dokumentów łamię prawo, ponieważ powinnam je bezzwłocznie udostępnić radnym oraz że przepisy nie mówią, że musi być przy tym obecny dyrektor”. W tej sytuacji nie było dyrektora i wicedyrektora i nic by się nie stało, gdyby pan radny zostawił wykaz dokumentów, które chce przejrzeć i na następny dzień zostały by mu przedłożone. Pan radny jednak twierdzi, cytuje „Panowie Finster i Wajlonis zabraniają urzędnikom udostępniać dokumenty, o które wnioskują radni.
Niestety, każda przeprowadzona kontrola ujawnia informacje, które są bardzo niewygodne, żeby nie powiedzieć kompromitujące. Urząd chciałby wiedzieć co i kiedy będzie kontrolowane, tak, aby szybciej przygotować, wygładzone dokumenty i odpowiedzi.” To jest mówiąc krótko bezczelny zarzut o rzekomym fałszowaniu dokumentów przez moich pracowników. Sytuacja w bibliotece nabiera tempa i kolejny cytat zobrazuje Państwu w jaki sposób pan radny przeprowadza kontrole: „Pan radny wszedł do gabinetu głównej księgowej i powiedział, że ma prawo do wchodzenia do pomieszczeń i wglądu do wszystkich dokumentów, zatem będzie je sam sobie brał. Na biurku księgowej leżał dokument skierowany drukiem do dołu, w którym była umowa zlecenie z osobą nie będącą pracownikiem biblioteki. Pan radny wziął go do ręki, na co stanowczo zareagowałam próbując go wziąć, lecz odsunął rękę z dokumentem, abym nie mogła go odebrać. Kolejną kartkę złożył sugerując, że chowa ją do kieszeni płaszcza. Zrobił zdjęcie umowie zasłaniając dane personalne.”
Tutaj kolejny mój komentarz. Urzędnik ma udostępniać dokumenty, ale kontrolujący nie może sobie ich sam przydzielać fotografując je. Czytając nazwisko osoby na umowie złamał RODO, ale to nie koniec. Sytuacja staje się jeszcze bardziej dramatyczna. Cytuję: „Następnie odwrócił się do szafy z dokumentami księgowymi, wyciągnął segregator i pomimo naszych protestów zaczął przeglądać dokumenty finansowe w tym faktury i listy wynagrodzeń, po czym ponownie zrobił kilka zdjęć dokumentom finansowym. Na mój stanowczy protest poinformował, że ma do tego prawo i że to ja łamię prawo uniemożliwiając mu dostęp do dokumentów. Komentując ten fragment wizyty pana radnego w bibliotece mogę się spodziewać, że pod moją nieobecność w Ratuszu pan radny wejdzie do mojego gabinetu i będzie przeglądał, a także fotografował zawartość szaf i mojego biurka. To całkiem logiczny wniosek. Kolejny cytat z biblioteki „Pan radny powiedział, że następnego dnia mogę spodziewać się Państwowej Inspekcji Pracy, a do pani radnej Osowickiej, że przyszli w sprawie filii, a trzeba będzie się zająć biblioteką główną. Powiedział również, że on jako radny jest ponad dyrekcję i to jego zalecenie powinnam wykonywać.” Mój komentarz może być tylko taki, że jest to ewidentne zastraszenie i groźba podszyta przekonaniem o własnej wielkości.
Kolejny opis dotyczy wizyty pana radnego w wydziale Programów Rozwojowych i Współpracy Zagranicznej. Cytuję: „Pan radny stanowczo chciał zobaczyć notatki, w związku z tym, że ich nie otrzymał, zapytał czy je otrzyma czy ma przyjść z policją.” Ten cytat unaocznia presję i groźbę, bo notatki pan radny otrzyma, ale nie w trybie natychmiastowym tu i teraz. W notatkach mogą być dane wrażliwe, które są chronione prawnie. Inny fragment z tej wizyty, cytat: „W związku z tym, że zbliżała się godzina 15, a połączenia z serwerem nadal nie było, dyrektor wydziału poinformował, że nie możemy zostać dłużej bo musimy zamknąć biuro, a pan radny powiedział, że ma czas i nie wyjdzie dopóki nie dostanie tego po co przyszedł.” O wywieraniu presji mogą też świadczyć zachowania pana radnego, cytuję „Przez cały czas pan radny stał nade mną po mojej stronie biurka, przez co czułam się niekomfortowo i pod presją”.
Mogą się Państwo zastanawiać dlaczego udostępniam publicznie fragmenty notatek służbowych, które sporządzili moi urzędnicy. Powód jest bardzo prosty, pan radny twierdzi, cytuję: „Kontrole radnych są złe, są złe dla układu, złe dla przyjaciół i rodziny królika, złe dla półprawd i manipulacji”. To jest oczywiście piramidalna bzdura, ponieważ wielokrotnie podkreślałem, że urząd, który prowadzę jest kontrolowany i nawet pragnę, aby był permanentnie kontrolowany. Jeżeli ktoś ma wątpliwości do zdarzeń, których jest świadkiem zawsze może zawiadomić odpowiednie organy, od Regionalnej Izby Obrachunkowej poprzez prokuraturę, policję, ABW, CBA, a nawet radnych, jeżeli chcą kontrolować. Nie mogą to być jednak takie kontrole jakie przeprowadza pan radny, w których jest bohaterem, a właściwie antybohaterem takich kontroli.
On jeszcze nic konkretnego nie skontrolował, a już oskarża o manipulację i przekroczenie prawa. Świadczy o tym cytat: „Dokumentacja finansowa biblioteki wstrząśnie miastem po jej opublikowaniu.” Pan radny wystąpił o udzielenie informacji publicznej dotyczącej faktur z ostatnich dwóch lat w relacji biblioteka - podmioty zewnętrzne. Jeszcze tych faktur nie dostał. Dostanie je za kilka dni. Zrobił sobie kilka zdjęć z segregatora, który samowolnie wyjął z szafy w pomieszczeniu głównej księgowej i już wie, że dokumenty te wstrząsną miastem. Jestem gotów opublikować wszystkie te dokumenty, ale muszę powiedzieć, że jest tego kilkaset stron. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to to uczynię. Proponuję, aby pan radny sobą wstrząsnął, bo miasto z jego działalności nie ma żadnego pożytku i żadnych wstrząsów jak dotychczas nie odczuło.
Burmistrz Miasta Chojnice dr Arseniusz Finster
CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: Portale internetowe