„Świąteczne paczki rozeszły się w błyskawicznym tempie”

- Kolejka do naszej wigilijnej wydawki ustawiała się już od mniej więcej godz. 15.00. O 16.00 „ogonek” wychodził poza posesję Ośrodka Profilaktyki Rodzinnej - mówiła chwilę przed 17.00 szefowa ośrodka. Paczki odbierali głównie młodzi rodzice z dziećmi.

Wigilijne potrawy na wynos, to pomysł jak obdarować potrzebujących w czasach pandemii. Organizatorów akcji zaskoczyła nie tylko frekwencja, ale także ilość młodych rodzin.   |  fot. A. Zajkowska

Zamiast wigilii przy wspólnym stole dla osób potrzebujących i samotnych, przed OPR w Chojnicach zorganizowano punkt odbioru paczek z żywnością tzw. suchą, słodkościami dla dzieci oraz z wigilijnymi potrawami. Przed budynkiem udekorowano choinkę, a pod nią ułożono paczki. Podarunki wręczał, a jakże, święty Mikołaj (wiceburmistrz Adam Kopczyński) oraz jego elfy (radne Renata Dąbrowska, Iwona Skocka oraz Agnieszka Lewińska).

Prawie wszystkie podarki rozeszły się niespełna półtorej godziny. - Mieliśmy przygotowane dokładnie 102 pakunki z potrawami, które mogą jutro znaleźć się na świątecznym stole i 150 z produktami, z których można zrobić sobie coś samemu. W tych drugich znalazły się też ryby i sałatki z Seko. No i 50 paczek dla dzieci. Te, ku mojemu zaskoczeniu rozeszły się dosłownie w chwilę - opowiadała Agnieszka Kortas-Koczur

Frekwencja zaskoczyła

- Nie spodziewałam się tak dużej ilości ludzi. Przygotowując się do tego dnia, wzorowaliśmy się na tym ile osób pojawiało się na wigiliach rok i dwa lata temu. Teraz, mam wrażenie, że było dużo więcej osób. Zaskoczeniem jest też to, jak wiele przyszło dużo pełnych rodzin. Na wigilii, przy stole, chyba jednak częściej zasiadały osoby samotne - podsumowała Agnieszka Kortas-Koczur.

Dyrektorkę Ośrodka Profilaktyki Rodzinnej zapytaliśmy czy nie ma poczucia, że ilość ludzi w potrzebie jest związana z kryzysem, jaki w wielu rodzinach, także w Chojnicach, wywołała pandemia koronawirusa? (zapytaliśmy o to, ponieważ m.in. do naszej redakcji dzwoniły dzisiaj kobiety, samotne matki, z zapytaniem czy w ich sytuacji, mogą pójść po podarki? Czy je otrzymają?). - Trudno powiedzieć, ale myślę, że tak. W dużym stopniu na pewno. W mojej ocenie ważne jest też to, że paczki są wydawane dzień przed wigilią i ludzie wiedzą, że to, co dostaną mogą jutro zjeść podczas świątecznej kolacji - odpowiedziała.

Społeczeństwo biednieje

Wiceburmistrz zwrócił natomiast uwagę na to, że większość podarków odbierali ludzie młodzi. Rodziny z małymi dziećmi. - A przecież od ponad dwóch lat mamy program 500+ i podobno mamy coraz mniej ludzi ubogich. Myślę, że jest całkowicie odwrotnie. Wzrastające ceny produktów spożywczych, leków i rachunków szczególnie uderzają właśnie w najsłabszych. Mamy też do czynienia z całkowicie nowym zjawiskiem, ukrytą biedą wśród seniorów. Tych dzisiaj było tu naprawdę niewielu, co było dla mnie zaskoczeniem - mówił na miejscu wiceburmistrz.

- Po tej akcji wydawkowej mam dwie refleksje. Pierwsza, widać, że potrzebujących jest wielu i na pewno warto to kontynuować. Druga, poprosimy w przyszłym roku MOPS i Ośrodek Profilaktyki Rodzinnej o przygotowanie listy osób starszych i leżących. Takich, którzy nie mogą sami przyjść po te potrawy. Tym osobom paczki będziemy rozwozić - dodaje. Kilka paczek, które zostały, zmarznięte elfy zawiozły do mieszkańców, swoich sąsiadów, u których wiedzą, że się nie przelewa, a nie pojawili się by odebrać wigilię na wynos.

Anna Zajkowska