"Rodzina została w Charkowie i siedzi w metrze"

Były piłkarz Korony Kielce, Wigier Suwałki oraz Chojniczanki Chojnice Serhij Pyłypczuk w rozmowie z TVP Sport opowiedział o sytuacji w Ukrainie. 37-letni Pyłypczuk grał w Polsce między 2013 a 2019 rokiem.

W latach 2018/19 Serhij Pyłypczuk (w środku) reprezentował Chojniczankę.   |  fot. arch.

Najwięcej występów (95) ukraiński skrzydłowy zanotował w koszulce Korony, z którą rywalizował w Ekstraklasie. W sezonie 2016/2017 zajął z nią piąte miejsce w tabeli najwyższego szczebla w naszym kraju. Po zawieszeniu butów na kołku Pyłypczuk wziął się za trenerkę. Aktualnie pracuje z młodymi zawodnikami Metalista Charków. W tym momencie nie przebywa jednak w tym mieście, tylko w Winnicy, ponad 700 kilometrów od rodziny.

- Nie mogę powiedzieć, że jestem bezpieczny. Jestem trenerem w akademii piłkarskiej Metalista Charków. Przyjechaliśmy do Winnicy na turniej. Razem ze mną jest dziewiętnastu młodych zawodników. Siedzimy teraz w bunkrze. Czasami wychodzimy, ale kiedy pojawia się sygnał, znów trzeba się ukrywać. I tak codziennie. Rodzina została w Charkowie i siedzi w metrze.

- Nie mogą wyjść, bo w moim mieście dochodzi do wielu walk, ciągle trwa ostrzał. Spadają rakiety… Jedna z nich wbiła się w ulicę raptem 200 metrów od mojego domu. Dobrze, że moja żona i dziecko nie byli w pobliżu. Sytuacja jest bardzo trudna. Nie wiemy nawet, co będzie dalej. Wiem, że Rosjanie weszli do Charkowa, idą dalej na Kijów. Jest gorąco - powiedział Pyłypczuk w rozmowie z TVP Sport.

Z uwagi na powszechną mobilizację Ukrainiec nie może uciec do Polski. (…) - Każdy ma dostać karabin i strzelać. Strzelać, tylko do kogo? Mam wielu przyjaciół w Rosji. To też są ludzie, których trzeba nazwać niewinnymi. To ci na górze decydują. A tak naprawdę to jeden, konkretny człowiek. Zastanawiamy się, co robić dalej. Rodzina też nie może wsiąść w samochód i po prostu przyjechać, bo to bardzo niebezpieczne - przyznał Ukrainiec (cała rozmowa TUTAJ).

transfery.info