Do przerwy było wszystko jak należy – dobra gra, sporo walki i co najważniejsze trzy gole dla Red Devils przy jednym Gatty. Po przerwie zabrakło przede wszystkim tego ostatniego, a goście niczym wytrawny bokser wypunktowali miejscowych i wygrali 5:3.
6 listopada 2011 21:59RED DEVILS – GATTA ZDUŃSKA WOLA 3:5 (3:1)
Bramki: Łukasz Sobański, Walerij Karatsuba, Mariusz Kaźmierczak - Michał Marciniak 2, Michał Szymczak 2, Mariusz Milewski.
Red Devils: Burglin, Kępa - Iwanow, Mączkowski, Kolesnik, Kaźmierczak, Sobański, Żołądź, Chrzonowski, Kriezel, Karatsuba.
Gatta Active: Bielichowski, Miłosiński - Adamski, Oleszczyk, Kosuń, Wójcik, Olejniczak, Marciniak, Szymczak, Szewczyk, Milewski, Strzelczyk.
Pierwsza połowa należała zdecydowanie do gospodarzy, którzy z animuszem ruszyli po pierwszą wygraną we własnej hali. Od samego początku meczu bardzo aktywny był Łukasz Sobański i to właśnie po jego indywidualnej akcji już w 3. min. Czerwone Diabły objęły prowadzenie. Dziesięć minut później jak profesor w polu karnym zachował się Karatsuba, który będąc sam na sam z bramkarzem podciął nad nim piłkę. Co prawda niecała minutę przed końcem spotkania goście strzelili kontaktową bramkę, ale z dwóch wyśmienitych sytuacji gospodarze wykorzystali jeszcze jedną i tuż przed końcem po świetnym podaniu Chrzonowskiego do siatki trafił Kaźmierczak.
W drugiej połowie piłkarze Red Devils stracili przede wszystkim skuteczność i mimo że grali gorzej niż w pierwszej części spotkania, to okazje do kolejnych goli mieli wyśmienite. W tej części spotkania do siatki trafiali już jednak tylko goście i to aż czterokrotnie. Stało się tak głównie dzięki trenerowi Wojciechowi Sopurowi, który bardzo szybko zaryzykował i już w 28. min. zdecydował się na wycofanie bramkarza. Manewr ten okazał się trafiony i po krótkiej chwili Gatta nie tylko strzeliła drugą bramkę, ale również wyrównała. Remis gości jednak nie zadowalał i nadal z wycofanym bramkarzem cisnęli Red Devils. Mogło się to zemścić, ale gospodarze nie wykorzystali szans i nie trafili do pustej bramki gości, nie wykorzystali też kilku dobrych sytuacji, a w odpowiedzi Gatta nie miała już takich problemów z trafianiem do siatki i jeszcze dwukrotnie goście pokonali dobrze broniącego Jacka Burglina, który po powrocie z Afganistanu natychmiast wrócił między słupki Red Devils.
Wynik ten ucieszył kilkudziesięciu kibiców ze Zduńskiej Woli, który głośnym, ale kulturalnym dopingiem zagrzewali swój zespół do walki. Chojniczanie z bębnem nieśmiało próbowali poprowadzić doping dla gospodarzy, ale tym razem to nie wypaliło.
W przyszły weekend liga nie gra, bo jest przerwa na mecze reprezentacji. Po raz kolejny powołanie otrzymał Jakub Mączkowski, który w dzisiejszym spotkaniu niczym specjalnym się nie wyróżnił. Nadal wiele do życzenia pozostawia też gra Mariusza Kaźmierczaka. Do gry wrócił natomiast Łukasz Sobański, który dziś kilka razy za dużo próbował kiwać indywidualnie, ale było widać, że dostał nowe chęci do gry. Kolejnym rywalem Red Devils będzie 20 listopada w Toruniu Marwit.
Tekst i foto: (olo)
CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: Portale internetowe