Problemy z placami zabaw wracają jak bumerang

Radni Marzenna Osowicka i Edward Gabryś nie ukrywają żalu i pretensji do firmy Apis o niektóre place zabaw. Mimo że kończą się wakacje, nie wszystkie place dla dzieci są jeszcze przez miasto odebrane, bo firma „nawala”.

Problemów z placami zabaw ciąg dalszy, a dzieciom kończą się wakacje. Jeśli będzie dobra pogoda, może zdążą we wrześniu się pobawić, albo muszą poprosić rodziców i poszukanie innego już sprawnego i bezpiecznego placu.   |  fot. (m.n.)

Niektórym niektóre place zabaw wychodzą już niektórym bokiem. Dla dzieci są one frajdą, ale samorządowcy i urzędnicy mają z nimi wiele problemów, bo firma Apis, zdaniem ratusza i przewodniczących osiedli, po prostu „nawala”. Na szczęście felernych placów zostało już niewiele i na innych dzieciaki mogą się już bawić.

W ostatnich dniach dwa z placów zabaw, mimo że nie są jeszcze odpowiednio naprawione i odebrane oraz ubezpieczone, były dla dzieci otwarte. To groziło niebezpieczeństwem, ale też np. brakiem ubezpieczenia i ewentualnego odszkodowania. Takie m.in. problemy radni zgłosili wczoraj na sesji.  - Tego nie można zostawić. Plac zabaw był otwarty dla dzieci, a nie jest odebrany.

- Chwile wcześniej place zostały czymś śmierdzącym popryskane, a dzieci poszły się bawić. Nie jest to dziwne, bo są spragnione tej zabawy. Nie chciałem ich wyganiać, ale przekazałem opiekunom informację i ich zabrali. Z tą firmą trzeba podjąć tylko radykalne działania. Uporządkujmy wreszcie tę sprawę, wyrzućmy tę firmę za łeb, bo będą tragedie. Po co odbiór, jak nic nie było w tym czasie poprawione – mówił na poniedziałkowej sesji Edward Gabryś, szef osiedla na którym stoi jeden z felernych placów zabaw.

Uwagi innej przewodniczącej osiedla Kornelii Żywickiej, która społecznie i bezinteresownie włączyła się w projektowanie placów, przekazała radna Marzenna Osowicka. Mowa jest m.in. o braku aktualnej dokumentacji (kart technicznych z wymiarami, strefami bezpieczeństwa, opisami bezpieczeństwa czy certyfikatami wydanymi przez akredytowane jednostki). – W Chojnicach na odbiorach placów zabaw nie było możliwości sprawdzenia zgodności inwestycji z dokumentacją. Przetarg nie dopuszczał ofert wariantowych.

- Zależy nam na odbiorze placów i bezpiecznej zabawie dzieci. Niektóre elementy firmy Apis budzą duże wątpliwości a jeśli chodzi o bezpieczeństwo nie możemy się opierać na ważnej dokumentacji i certyfikatach. Czekamy na opinię centrum kontroli placów zabaw – napisała przewodnicząca osiedla mieszkańców, a prywatnie również architektka Kornelia Żywicka. - Wstępne informacje od centrum kontroli placów zabaw są takie, że już odebrany plac zabaw przy ulicy Sportowej też nie otrzyma certyfikatu bezpieczeństwa.

- Nie odbierzemy obu placów zabaw, ponieważ te certyfikaty dostarczone przez firmę Apis nie są ważne, nie posiadają odpowiedniej akredytacji. Firma produkuje według własnego konceptu zabawki, ale nie ma ważnych certyfikatów i urządzenia nie są dla dzieci bezpieczne, co potwierdzi prawdopodobnie opinia, na którą czekamy – mówi Marzenna Osowicka. – Niestety, panowie zostawili otwartą furtkę na plac zabaw, dzieci oszalały z radości, ale dzieci nie wpadły na to, jak się bawić niektórymi elementami, źle to robiły i pourywały wiaderka.

- Sytuacja jest taka, że jeżeli firma Apis przedstawia dokumenty i certyfikaty, które nie są prawdziwe, to trzeba to sprawdzić i zgłosić organom. Jeśli wpuszczamy dzieci na plac zabaw, to muszą być aktualne certyfikaty i karty, bo nie daj Boże jak się coś stanie, to nie będzie np. odszkodowania. Tak dziwnego wykonawcy w Chojnicach przez 20 lat jeszcze nie miałem. Na Modraku plac zabaw jest autorski, inteligentny i specyficzny, byłem zaskoczony pozytywnie innowacyjnością pani Kornelii.

- Jednak powiem szczerze, że dzieciom trzeba przedstawić ideę tego placu, bo one inaczej podchodzą do tych zaprojektowanych zabawek. Nie jest dopuszczalne, że place są przez firmę Apis otwarte, choć my ich nie odebraliśmy, bo nie są też ubezpieczone. Może firma zostawiając je otwarte chciała pokazać, że wszystko w porządku i dzieci się bawią. Przy odbiorach będziemy analizować certyfikaty i bez nich ich nie odbierzemy – mówi burmistrz Arseniusz Finster. – Jeżeli nie poprawią tych placów to będziemy zrywać umowę.

(olo)

  1. 22 sierpnia 2017  23:49   Kpina!   j_f

    To jest kpina. Jeszcze w fazie przetargu pojawiały się głosy, że ta firma partaczy robotę i nie dotrzymuje terminów. Mimo wszystko burmistrz zaufał tej firmie. No jasna cholera! Czy opinia innych ludzi już nic dzisiaj nie znaczy?! Do roboty burmistrzu! Przeanalizować kontrakt i jeżeli są do tego podstawy od razu trzeba go zerwać i obciążyć wszelkimi zapisanymi w nim kosztami firmę APIS! Burmistrz ma kolejny głos mniej. Za narażanie zdrowia i życia najmniejszych mieszkańców miasta. Do roboty!

    5
    1
  2. 22 sierpnia 2017  23:18   Moze zamiast wybieranych w ...   anonim

    Moze zamiast wybieranych w przetargach bubli, czas zmienic tego, ktory te buble wybiera dla miasta?

    5
    0
  3. 22 sierpnia 2017  17:15   Ile razy już Arek powtarza w kółko to samo?   chojniczanin

    Chyba już czas najwyższy by wreszcie od ostrzeżeń o zerwaniu umowy przejść do działania. Jedyna trudnością jest fakt, że Arek przecież sam wybrał firmę APIS pomimo znanych ostrzeżeń o partactwie i niedotrzymywaniu terminów przez tą firmę. Może właśnie z tego powodu jedyny plac zabaw na którym Arkowi osobiście zależało - pobudowany za społeczne pieniądze pod domem Ani (sekretarki Arka) na ul Sybiraków wykonywała solidna i uczciwa firma z Bydgoszczy. Mieszkańcy osiedla "Kolejarz" zagłosowali by plac zabaw powstał na ich osiedlu w centralnej lokacji a nie tak jak wymusił to Arek na poboczu pod domem jego sekretarki w nagrodę za to, że Ania potrafi Arkowi dobrze dogodzić i Arek jest jej za to bardzo wdzięczny, i wynagradza jej to wykorzystując społeczne fundusze.

    9
    2