W swojej praktyce zawodowej spotykam się z wysokim poziomem cholesterolu u dzieci i młodzieży, który na ogół jest stwierdzany tylko dzięki dość przypadkowym badaniom.
5 marca 2016 18:19Rzadko bowiem – nawet lekarze pediatrzy, takie badania swoim małoletnim pacjentom zlecają. Rodzicom natomiast do głowy nie przychodzi, że ich dziecko może mieć problem z tzw. hipercholesterolemią lub nawet hiperlipidemią. Kryteria rozpoznawania zaburzeń gospodarki lipidowej u dzieci ciągle jest przedmiotem dyskusji.
Mnie zawsze uczono, że zaburzenia te powinny być diagnozowane przede wszystkim u dzieci i młodzieży z obciążającym wywiadem rodzinnym. Oznacza to, że jeżeli u kogoś z rodziców lub dziadków dziecka przedwcześnie, przed 55 r.ż., wystąpiła któraś z chorób układu krążenia, tak jak choroba niedokrwienna serca, miażdżyca tętnic kończyn dolnych lub mózgowych, lub pojawiła się konieczność wykonania zabiegu rewaskularyzacyjnego, lub wystąpił zawał serca, lub nagły zgon sercowy - należy u tego dziecka wykonać pełne badanie lipidogramu we krwi podanej na czczo.
Wg mojej wiedzy zaburzenia gospodarki lipidowej u dziecka należy diagnozować także w przypadku stwierdzenia u kogoś z jego bliskich krewnych - tzn. u rodziców lub rodzeństwa - zespołu metabolicznego, dyslipidemii lub cukrzycy typu 2. Ważnym wskazaniem do wykonania lipidogramu jest także otyłość lub nadwaga u samego dziecka. U dzieci z nadwagą i otyłością często bowiem występuje rodzinna, mieszana hiperlipidemia.
Tym zaburzeniom gospodarki lipidowej często towarzyszy insulinooporność, nietolerancja glukozy i nadciśnienie tętnicze jako elementy zespołu metabolicznego. Podstawowe postępowanie terapeutyczne u tych dzieci sprowadza się do zmniejszenia masy ciała poprzez zmianę nawyków żywieniowych oraz wprowadzenie regularnego wysiłku fizycznego.
Moi pacjenci
W ostatnich dniach odwiedziła mnie dziewczynka w wieku 11. lat, która ma problem nie tylko z otyłością (29,8% tkanki tłuszczowej w organizmie), ale także z wysokim stężeniem poziomu cholesterolu i triglicerydów we krwi. Szczególnie wysoki jest u niej poziom tzw. „złego” cholesterolu LDL (171 mg/dl) oraz bardzo niski poziom tzw. „dobrego” cholesterolu HDL (38 mg/dl) i wysoki poziom triglicerydów (207 mg/dl). Co równie ważne: dziewczynce towarzyszy nietolerancja glukozy i podwyższony poziom TSH.
Matka dziewczynki poinformowała mnie, że lekarz pediatra, któremu przedstawiła wyniki badań … zignorował je ! Czy tak w istocie było ? – nie wiem. Uważam jednak, że nie do końca, bo dziecko otrzymało skierowanie do dziecięcej poradni endokrynologicznej. Mam więc nadzieję, że zostanie w niej właściwie zdiagnozowane i odpowiednio leczone.
Ale co z tą hiperlipidemią u bardzo młodych osób ?
Od wielu lat zwiększa się liczba dzieci i młodzieży z nadwagą i otyłością oraz związana z tym dyslipidemia. W tej grupie często występuje rodzinna, mieszana hiperlipidemia. U dzieci z tej grupy stwierdza się zwiększone stężenie triglicerydów, niskie stężenie frakcji cholesterolu HDL i zwiększone stężenie frakcji cholesterolu LDL. Tym zaburzeniom gospodarki lipidowej często towarzyszy insulinooporność, nietolerancja glukozy i nadciśnienie tętnicze.
Warto jednak pamiętać, że o poziomie cholesterolu nie zawsze decydują błędy w diecie i brak ruchu. Może on wynikać z innych chorób lub też – i to wcale nie tak rzadko – z wady jednego z genów. Wysoki poziom cholesterolu może być spowodowany genetyczną wadą receptora frakcji LDL, który odpowiada za transport cząsteczek związków tłuszczowych. Zamiast trafiać tam, gdzie są potrzebne, czyli do tkanek mięśni i nadnerczy, zalegają w naczyniach krwionośnych i rozpoczynają proces miażdżycowy. Jedną z metod leczenia zaburzeń lipidowych jest oczywiście dieta. Więcej na jej temat przeczytasz na www.gemini.pl
Sabina Budkiewicz
CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: Portale internetowe
Oczywiście, że cholesterol jest niezbędny w naszym organizmie, i to w wielu aspektach – m.in. do budowy błon komórkowych, produkcji hormonów steroidowych, kwasów żółciowych współodpowiedzialnych za trawienie tłuszczu. Ponadto - co niezwykle ważne: pozwala pozyskiwać cenną witaminę D, kiedy mamy kontakt ze słońcem. To wystarczająco dużo, by uważać go nie tylko za niezbędny, ale wręcz przyjazny naszemu organizmowi. Jako substancja tłuszczowa nie może jednak rozpuścić się we krwi, dlatego jego transport pomiędzy komórkami, w których jest produkowany lub wchłaniany, a tymi które potrzebują go w danym momencie odbywa się przy pomocy specjalnych cząsteczek białkowych. Cholesterol związany z tymi białkami transportowymi tworzy tzw. lipoproteiny (głównie LDL i HDL). Dzięki możliwości zbadania zawartości poszczególnych rodzajów lipoprotein we krwi jesteśmy w stanie ocenić stan naszej gospodarki lipidowej. Medycyna tzw. konwencjonalna uważa, że drogą do uniknięcia np. zawału jest zmniejszenie poziomu LDL, jeśli jest zbyt wysoki, oraz podniesienie poziomu HDL, jeśli jest zbyt niski. Wykorzystuje się wtedy tzw. statyny, które poprawiają ten profil. Tyle tylko, że leki te mają wiele działań ubocznych, a ponadto ukazały się badania, które dowodzą, że leczenie nimi nie zawsze redukuje płytkę miażdżycową, która zatyka tętnice. Ponadto w styczniu 2009 - w American Heart Journal - opublikowano badania, podczas których przebadano ponad 130 tyś. pacjentów przyjętych do szpitali w USA z zawałem serca i … okazało się, że blisko 75% z nich miało „normalny” poziom cholesterolu ! Nasuwa się więc pytanie: czy nie istnieją inne czynniki sprzyjające powstawaniu blaszki miażdżycowej ? Zainteresowano się homocysteiną (aminokwas siarkowy powstający w organizmie człowieka w wyniku demetylacji innego aminokwasu – metioniny, pochodzącej ze spożywanego białka). Osobiście - po raz pierwszy - o roli homocysteiny w procesie rozwoju miażdżycy dowiedziałam się z wykładu prof. M. Naruszewicza. Było to wiele lat temu ! Następnie polskie badanie NatPol Plus wykazało, że u ok. 30% dorosłej populacji w Polsce występuje hiperhomocysteinemia. Ponieważ jednak badanie poziomu homocysteiny nie należy do tzw. standardowych, prawdopodobnie mało jest osób, które takowe badanie przeprowadzają. W mojej pracy zawodowej na takie badanie udało mi się namówić tylko 4. pacjentów. U 2. z nich poziom homocysteiny był zdecydowanie podwyższony. A dlaczego namawiałam wspomnianych pacjentów do zbadania poziomu homocysteiny ? Po prostu mieli niezły profil lipidogramu, a mimo to inne badania wykazały u nich poważne zmiany miażdżycowe w tętnicach. Jako dietetyk zwróciłam uwagę, że ci pacjenci są „mięsożercami” – kochali zwłaszcza tzw. czerwone mięso bogate w metioninę. Alkohol też towarzyszył im stosunkowo często, choć nie byli uzależnieni. A nawiązując do książki i poglądów p. Zięby, to radzę się zdystansować. Mnie osobiście nie przekonuje zalecanie gigantycznych ilości suplementów, zwłaszcza gdy są firmowane jego nazwiskiem. Niczym to się nie różni od reklam firm farmaceutycznych. Gdyby wszystko było tak proste, jak przedstawia to p. Zięba to żylibyśmy w zdrowiu niemalże wiecznie. A tym wszystkim, którzy tak bardzo nie ufają lekarzom stawiam pytanie: jeśli spotka ich zawał serca (czego oczywiście nikomu z nich nie życzę), to czy zamiast pod nr 999 zadzwonią pod nr p. Zięby (jeśli oczywiście go znają)?
Bardzo mi się podoba jak Zięba demaskuje niewiedzę lekarzy i obala bzdurne mity, doszło do tego, że lekarze na spotkaniach z Ziębą przyznają, że nie mają wiedzy i że ich tego nie uczono, niezłe jaja, nie?
Cholesterol jest przebny i nie można go zbijać lekami a lekarze robią to co im każą firmy farmaceutyczne, bo wtedy każdy z nich zarobi a pacjent się nie liczy