Wczoraj (18.08.) upamiętniono ofiary ubiegłorocznej nawałnicy. W okolicy Suszka, nad Jeziorem Śpierewnik – w miejscu obozu harcerskiego – odsłonięto dwie tablice poświęcone pamięci Olgi i Asi – harcerkom, które zginęły w nocy z 11 na 12 sierpnia ubr.
19 sierpnia 2018 13:13Uroczystości rozpoczęły się w pobliskim Lotyniu w gm. Chojnice mszą świętą odprawioną przez arcybiskupa Grzegorza Rysia z Łodzi. Były wspomnienia tragicznych wydarzeń sprzed roku oraz słowa podziękowania dla niosących wtedy pomoc. Mieszkańcy Lotynia ratujący uwięzionych harcerzy oraz wierni parafii z Nowej Cerkwi otrzymali Krzyże Honorowe Związku Harcerstwa Pro Amico.
Na miejscu obozowiska odsłonięto tablice upamiętniające zmarłe druhny, ich tragiczną śmierć uczczono minutą ciszy. Odśpiewano też wspólnie pieśń „Ogniska już dogasa blask” tworząc harcerski krąg. Z kolei w szkole w Nowej Cerkwi odbyła się debata – „Nawałnica w Borach Tucholskich - fenomen solidarności społecznej”.
(red). Fot. Facebook – Solidarni z Rytlem
CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: Portale internetowe
Pamiętam tą przeklętą sobotę, kiedy najpierw włączyłem telewizor i na pasku TVP Info pokazała się zdawkowa informacja na temat, że dwie harcerki nie żyją. Jak długo żyję, myślałem, że ze mnie twardziel, to w ten dzień po prostu płakałem jak bóbr. Każda kolejna informacja napawała mnie przerażeniem. Najpierw samo to, że w ogóle ktoś w taki sposób w takim miejscu zginął. Mam harcerki w rodzinie. Niesamowite, najukochańsze pod słońcem dziewczyny, Agnieszkę i Dominikę. Wówczas niespełna 18-letnia Agnieszka, była na obozie harcerskim. Dzwonię do jej mamy Kasi. Pytam ją dosłownie, ledwo łzy tłumiąc "Gdzie jest Agusia??? Gdzie wy jesteście" a ta mówi, że rzeczywiście Aga jest na obozie. Ja na to: "Szybko tam dzwońcie, bo chyba gdzieś stała się jakaś straszna tragedia"...Kaśka mi po pół godziny oddzwania i mówi, że rzeczywiście z Agnieszką nie ma kontaktu. Ja wtedy się chwilowo załamałem, prawdę mówiąc, nawet się rozpłakałem...bo to jest naprawdę niesamowita, śliczna, mądra dziewczyna. Dużo też mamy z Agnieszką serdecznych wspomnień. Stanęła mi przed oczyma Agnieszka, która z właściwym sobie uśmiechem goniła po domu w kolędniczym przebraniu diabełka...stanęła mi przed oczyma chwila, w której przytuliłem zapłakaną Agnieszkę na pogrzebie jej dziadka, a mojego wujka i ojca chrzestnego. I dźwięczały mi jak przeklęty dzwon w uszach moje słowa nad trumną mojego wujka..."zabierz nas ze sobą...". I wtedy się zastanawiałem: "Po co ja to powiedziałem???" W tym momencie Kaśka oddzwania, że Agusia dzwoniła i są cali i zdrowi, ale ich kuchenny namiot przywaliło drzewo...Są w Jerzwałdzie. Jednocześnie w mediach pokazały się obrazki z lasu. Wyraźnie padła nazwa Bory Tucholskie i...miejscowość Suszek. Za chwilę poszły informacje, że chodzi o dziewuszki z Łodzi. Niby odetchnąłem, bo to nie Agnieszka, ale...jak szły następne informacje, że z jednej drużyny, jednej parafii i szkoły, a wreszcie, że jedna z dziewcząt, była tam ze swoją bliźniaczką, znów ciarki mnie przeleciały, bo ja sam miałem dziewczyny w klasie, które były bliźniaczym rodzeństwem i widziałem, jak one się kochają po siostrzanemu, jak one są blisko siebie. I wyobrażałem sobie, tylko, co może czuć Maja, siostra zabitej w Suszku Olgi. Nawet dotarłem do zdjęć wszystkich dziewcząt, które zginęły i tej ocalonej Majki. Asia...jakby ciebie chciała przewiercić na wylot oczyma...Olga...uśmiechnięta, ambitna, obdarzona radosnym spojrzeniem dziewczyna. Maja...bliźniaczo podobna do Olgi. W dodatku obydwie podobne do tych "moich" klasowych bliźniaczek. Mam ochotę tylko jedno zrobić...pójść gdzieś na zawody...albo gdzieś po prostu spotkać tą drużynę pod byle pretekstem i powiedzieć, że życzę Mai i reszcie, żeby się podniosły, podźwignęły z tej strasznej tragedii, choć na pewno to trudne, zwłaszcza dla Majki. Ale z drugiej strony cieszę się, jak widzę Majkę zabawiającą zuchenki, które są tak kochanymi szkrabami, że największego ponuraka rozbawią, a tym bardziej wyrwą z czeluści smutku taką dziewczynę. I widzę, że Majkę podnoszą, choć widzę też, że są dni, w których na jej twarz wraca smutek, żal...mam wrażenie, że tak jest zawsze w takim przypadku. Szczególnie w Wielkanoc, Boże Narodzenie, czy Wszystkich Świętych. Ja to widziałem w dniu 11 listopada i wstrząsnęło mną to do głębi. Widziałem też przejmujący smutek innej z dziewcząt, Amelki, aż do łez...podczas drużynowego opłatka i podczas wyjazdu drużyny do Suszka na rok po tragedii. Nie dziwię się, bo jak ja sobie wspomnę i pomyślę, że to mogła być Agnieszka np, samo mi się płacze.
Ale jesteś mocny ... a nie znasz dnia ani godziny kiedy syn człowieczy przyjdzie ...
No właśnie...wydaje ci się, że jesteś mocny. Gwarantuję ci, że gdyby to chodziło o kogoś z Twojej rodziny, miałbyś łzy w oczach, jeśli po prostu nie płakałbyś jak bóbr. To są emocje nie do opisania. Nie da się opisać do końca emocji człowieka, który czeka na informację o swoich bliskich, którzy być może już nie żyją, a nawet jak żyją, to mogą być ciężko ranni. Opisałem powyżej historię mojej krewnej, która, jak wierzę, ma szczęście, że nie było jej tam, bo kto wie, co by było. Jestem pewny również, że tam na miejscu, w Suszku, byłoby wiele momentów, w których nogi by ci zmiękły. Nie da się do końca przejść wobec takiej tragedii jak twardziel.
Właśnie...to wydarzenie sprawiło, że zacząłem cenić życie drugiego człowieka i to, że nie wdaję się w durne kłótnie, bo cholera wie, czy zdążę się pojednać. Nie warto, bo potem się nie pojednasz i dopiero będzie żal...
Czy w Polsce wszystkie uroczystości upamiętniające tragiczne wydarzenia i uhonorowanie ludzi niosących pomoc w chwili tragedii muszą być zawłaszczane przez świętych szamanów z polskiego kościoła pedofilskiego? Czy ZHR jest już oficjalnie organizacją kościelną niezdolną by uhonorować tragiczną śmierć harcerek bez udziału przedstawicieli świętego pedofilskiego kościoła katolickiego?