Po świetnym meczu Polska pokonała Węgry i awansowała do Mistrzostw Europy!

Po wielu latach niepowodzeń reprezentacja Polski w futsalu – z obecnym i byłymi zawodnikami Red Devils Chojnice w składzie – awansowała do Mistrzostw Europy! Jedną z bramek strzelił Sebastian Wojciechowski.

Tak ze zdobycia gola cieszył się Sebastian Wojciechowski z Red Devils Chojnice.   |  fot. screen Polsat Sport Extra

Polska – Węgry 6:4 (2:2)

Bramki dla Polski: Rafał Franz 2, Michał Kubik 2, Sebastian Wojciechowski, Dominik Solecki.

Polska: Michał Kałuża - Mikołaj Zastawnik, Tomasz Lutecki, Marcin Mikołajewicz, Tomasz Kriezel, Michał Kubik, Przemysław Dewucki, Robert Gładczak, Maciej Mizgajski, Dominik Solecki, Rafał Franz, Krzysztof Elsner, Sebastian Wojciechowski.

Reprezentacja Polski w futsalu z Sebastianem Wojciechowskim i byłymi zawodnikami Red Devils w składzie awansowała do Mistrzostw Europy w futsalu. Z orzełkiem na piersi zagrali dziś w koszalińskiej hali Sebastian Wojciechowski, który za kilka dni rozpocznie pierwszoligowy sezon w barwach Red Devils Chojnice oraz byli zawodnicy chojnickiego klubu Tomasz Kriezel i Dominik Solecki. Kibice futsalu orientują się też doskonale, że selekcjonerem reprezentacji Polski jest też obecny trener Red Devils Andrzej Bianga.

Po pierwszym meczu na Węgrzech, który skończył się szczęśliwą wygraną Węgrów 2:1 (jedną z bramek gospodarze zdobyli po kontrowersyjnym rzucie karnym), rewanż w Koszalinie zapowiadał się bardzo ciekawie. I taki był. Ku zadowoleniu kibiców posypały się bramki i to już w pierwszej połowie. W 6 min. w przeciągu zaledwie jedenastu sekund Polacy – niczym wytrawny bokser – zadali przeciwnikowi dwa celne ciosy. Oba były autorstwa Rafała Franza. Najpierw zamknął on przy słupku podanie po rozegraniu autu, a po chwili zamroczonym Węgrom piłkę na środku boiska odebrał Dominik Solecki i obsłużył świetnym podaniem Franza, który podwyższył prowadzenie.

W 8. minucie. Polakom przytrafił się błąd - nie udało się bezpiecznie wybić piłki z pola karnego po akcji gości, ta trafiła w nogi węgierskiego zawodnika i zmniejszył prowadzenie Polaków. W 14 min. bramkarz Michał Kałuża popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki, którą niestety przejęli zawodnicy Węgier i strzałem do pustej bramki wyrównali wynik. Ta stracona bramka spowodowała, że nasz zespół do awansu potrzebował już dwóch bramek. Zadanie utrudniła druga żółta kartką i w konsekwencji czerwona - za faul – dla strzelca obu goli Rafała Franza.

Polacy na szczęście przetrzymali 2 min. gry w osłabieniu, a w ostatnich dziesięciu sekundach, gdy składy się wyrównały, biało-czerwoni mieli dwie stuprocentowe sytuacje na wyjście na prowadzenie – pierwszy strzał obronił bramkarz gości, a po drugim uderzeniu piłka trafiła w spojenie. Drugą połowę Polacy zaczęli z animuszem i od strzału w poprzeczkę. Szczęście uśmiechnęło się do naszych zawodników kilka minut później. Waleczny Sebastian Wojciechowski odzyskał piłkę przy polu karnym gości i mimo lekkiego strzału piłka wpadła tuż przy słupku do bramki węgierskiego bramkarza.

W 31 min. Wojciechowski był bliski podwyższenia, ale został dość ostro potraktowany na granicy pola karnego przez węgierskiego zawodnika. Zresztą nieobliczalny w swoich zagraniach Wojciechowski od początku drugiej połowy był często twardo powstrzymywany przez gości. W 32 min. cała hala „odleciała” w euforii. Po świetnym podaniu Tomasza Kriezela Michał Kubik pokonał węgierskiego bramkarza. Wynik 4:2 na osiem minut przed końcem meczu znów premiował awansem nasz zespół.

W 33 min. sędziowie pokazali czerwoną kartkę zawodnikowi gości i przez kolejne dwie minuty Polacy mieli grać w przewadze jednego zawodnika. Grali, ale nie dwie minuty, bo po kilkudziesięciu sekundach Michał Kubik mocnym strzałem z dystansu dał Polsce – na 6 minut i 36 sekund przed zakończeniem - już trzybramkowe prowadzenie. Węgrzy wrócili więc do pełnego składu, ale wyszli do gry bez bramkarza z pięcioma zawodnikami w polu i mogli szybko to wykorzystać, bo po chwili piłka wylądowała na poprzeczce bramki polskiej bramki.

Gra z lotnym bramkarzem zemściła się i Polacy strzałem z dystansu Dominika Soleckiego objęli jeszcze wyższe prowadzenie 6:2. Po chwili Węgrzy po raz trzeci pokonali Michała Kałużę. W 38 min. Maciej Mizgajski nie wykorzystał przedłużonego rzutu karnego, a po chwili piłka postrzale Tomasza Kriezela trafiła w słupek bramki gości. Na szczęście nie miało to większego znaczenia, ale o awans Polacy musieli martwić się do samego końca, gdyż 25 sekund przed końcem meczu Węgrzy zdobyli czwartą bramkę i potrzebowali już tylko jednego trafienia do awansu.  Na szczęście tak się jednak nie stało i wygrana dwoma bramkami dała Polsce upragniony awans na wielką imprezę – Mistrzostwa Europy. Odbędą się one na przełomie stycznia i lutego na Słowenii.

- Ten mecz kosztował nas sporo nerwów, ale byliśmy od początku przekonani, że wygramy. W przerwie w szatni powiedzieliśmy sobie, że nie mamy nic do stracenia i musimy zagrać jeszcze odważniej. Stawką tego meczu był udział w Mistrzostwach Europy, na który czekaliśmy 16 lat. Zawodnicy dali z siebie tyle, ile mogli . Zagraliśmy bardzo dobre zawody, ale futsal jest szybką grą i nie ustrzegliśmy się błędów – powiedział w pomeczowym wywiadzie dla telewizji Polsat Sport trener reprezentacji Polski Andrzej Bianga, który przygotował drużynę wspólnie z Błażejem Korczyńskim.

Fotogaleria - zobacz Radość w szatni - tutaj

(olo)