W sobotę 7 czerwca na terenie gminy Czersk strażacy interweniowali dwukrotnie. Najpierw ok. godz. 11.00 gasili pożar lasu w pobliżu miejscowości Złe Mięso, po dwóch godzinach otrzymali wezwanie do Bielaw, gdzie palił się dach garażu.
7 czerwca 2014 17:05W Złym Mięsie przyczyną wybuchu pożaru było uszkodzenie transformatora energetycznego znajdującego się w lesie. W wyniku zwarcia na ziemię spadły iskry, od których zapaliło się poszycie. Pożarem objęty był teren ok. 0,5 ha. Na szczęście strażacy szybko poradzili sobie z żywiołem.
Co ciekawe na miejsce zdarzenia (w pobliżu granicy trzech powiatów) przyjechało kilkanaście jednostek straży pożarnej. Wezwania otrzymywali ratownicy z powiatu chojnickiego, starogardzkiego i tucholskiego.
W Bielawach strażacy gasili pożar garażu. Przed przyjazdem ratowników mieszkańcy we własnym zakresie próbowali powstrzymać rozprzestrzenianie się ognia. - Sami nie daliśmy rady, dlatego wezwaliśmy strażaków – mówi mieszkaniec Bielaw. – Przyjechali szybko, w samą porę. Dziękuję wszystkim za pomoc.
Zagrożenie było duże, ponieważ garaż znajdował się w zwartej zabudowie. Ponadto w pomieszczeniach gospodarczych magazynowano kilkaset litrów paliwa. W akcji gaśniczej brały udział jednostki z OSP w Czersku i Brusach.
(red)
CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: Portale internetowe
to jest właśnie skutek nieudolnych rządów PO
To jest właśnie skutek działania od niedawna Wojewódzkich Centrów Powiadamiania. Teraz dzwoniąc na nr alarmowy 112 zgłasza się dyspozytor w Gdańsku. Zanim się zorientuje w jakim powiecie znajduje się np. miejscowośc Bielawy upływają cenne minuty. Potem dzwoni do chojnickiej Straży Pożarnej i przekazuje to co dawniej od razu przyjmował dyżurny powiatowy PSP. Ot takie "przyspieszenie" działań. Dla ciekawości podam, że ładnych parę lat temu tworzono Powiatowe Centra Powiadamiania Ratunkowego za setki tysięcy zł. Nie wiadomo: śmiać się czy płakać?
cyt:...przyjechało kilkanaście jednostek straży pożarnej...To się nazywa koordynacja działań. To jedno. A drugie znajomość własnego (?) terenu. Przecież to tak trudne skorzystać z łączności radiowej/telefonicznej by skoordynować działania. Społeczeństwo zapłaci...