Mistrzyni śpiewu w ChDK

Podziwiając niedawny koncert Grażyny Łobaszewskiej, trudno nie oprzeć się myśli, że prawda obroni się sama, niepotrzebna jej szminka, róż, cekiny i inne błyskotki. Wokalistka i jej muzycy wiedzą, po co znaleźli się na scenie.

Grażyna Łobaszewska na scenie ChDK.   |  fot. (ro)

By przekazać ważne słowa i niebanalne dźwięki. Co istotne, cała piątka artystów była równie ważna  na scenie. Oczywiście "pierwsze skrzypce" grała Grażyna Łobaszewska, ale w momentach, gdy instrumentaliści grali swoje partie solowe, dyskretnie usuwała się w okolice kulis. Co ciekawe, najnowsze piosenki z płyty "Przepływamy" zaśpiewała dopiero w drugiej części koncertu.

To muzyczne święto rozpoczęła od kompozycji z wyśmienitego albumu "Prowincja jest piękna" sprzed 7 lat. Przeplatała recital największymi swymi hitami "Brzydcy". "Czas nas uczy pogody", utworami Niemena - "Jednego serca" i "Płonąca stodoła". A na bis z brawurowym jazzowym feelingiem  "Piejo kury piejo" Grzegorza z Ciechowa. To się nazywa mieszanka wybuchowa! Artystka dała się poznać od najlepszej strony

(ro)

fotoreportaz.jpg