Podziwiając niedawny koncert Grażyny Łobaszewskiej, trudno nie oprzeć się myśli, że prawda obroni się sama, niepotrzebna jej szminka, róż, cekiny i inne błyskotki. Wokalistka i jej muzycy wiedzą, po co znaleźli się na scenie.
25 listopada 2013 15:37By przekazać ważne słowa i niebanalne dźwięki. Co istotne, cała piątka artystów była równie ważna na scenie. Oczywiście "pierwsze skrzypce" grała Grażyna Łobaszewska, ale w momentach, gdy instrumentaliści grali swoje partie solowe, dyskretnie usuwała się w okolice kulis. Co ciekawe, najnowsze piosenki z płyty "Przepływamy" zaśpiewała dopiero w drugiej części koncertu.
To muzyczne święto rozpoczęła od kompozycji z wyśmienitego albumu "Prowincja jest piękna" sprzed 7 lat. Przeplatała recital największymi swymi hitami "Brzydcy". "Czas nas uczy pogody", utworami Niemena - "Jednego serca" i "Płonąca stodoła". A na bis z brawurowym jazzowym feelingiem "Piejo kury piejo" Grzegorza z Ciechowa. To się nazywa mieszanka wybuchowa! Artystka dała się poznać od najlepszej strony
(ro)
CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: Portale internetowe