Marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk przedstawił dziś samorządowcom z powiatu chojnickiego – oraz dziennikarzom – raport strat po sierpniowej nawałnicy. W całym województwie to poziom 2,66 mld zł. Był też miły akcent.
15 listopada 2017 15:17Przed przedstawieniem raportu o skutkach nawałnicy marszałek Mieczysław Struk wręczył oficjalnie burmistrz Czerska Jolancie Fierek oraz burmistrzowi Chojnic Arseniuszowi Finsterowi decyzje o dofinansowaniu Zintegrowanych Projektów Rewitalizacyjnych obu miast – dla Czerska będzie to kwota ok. 5 mln zł, a dla Chojnic 8,5 mln zł – o czym już pisaliśmy.
Głównym tematem były jednak starty po nawałnicy, która przeszła m.in. przez powiat chojnicki. Raport powstał w październiku i dotyczył określenia strat bezpośrednich, które można było policzyć. Są to jednak szacunki, gdyż nie do wszystkich danych urzędnikom z udało się dotrzeć. Łącznie straty w województwie pomorskim określono na poziomie 2,66 mld zł! Najwięcej, bo blisko 2,4 mld zł to straty poniesione w zniszczonych lasach. 132 mln zł to straty spowodowane infrastrukturą, 83,5 mln zł to straty w rolnictwie, 48 mln zł to straty w budynkach mieszkalnych. Akcję ratownicza kosztowała ok. 13 mln zł.
- To są straty bezpośrednie, które można było na ten moment oszacować, ale straty i skutki nawałnicy są większe i będą dla społeczności lokalnych odczuwalne jeszcze przez 25 – 30 lat – mówi marszałek województwa Mieczysław Struk, mając na myśli chociażby straty związane z turystyką, gospodarką czy działalnością różnych przedsiębiorstw. Nie wszystkie koszty udało się też podsumować, gdyż jak przekazano, nie wszystkie instytucje rządowe, w tym wojewoda, chciały w tej sprawie współpracować.
Marszałek tym samym nie zgadza się z oszacowaniami strat przez stronę rządową i jego zdaniem we wniosku ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka do Europejskiego Funduszu Solidarnościowego w Unii Europejskiej są kwoty zaniżone. – Zdaniem ministra Mariusza Błaszczaka straty w trzech województwach najmocniej dotkniętych nawałnicą wyniosły 2,1 mld zł, a pomoc ma wynieść 35 mln zł. Naszym zdaniem wartość podawana przez ministra Błaszczaka jest znacząco niższa od szacunków urzędów marszałkowskich.
- Straty w samym województwie pomorskim są naszym zdaniem zaniżone o 300 mln zł, a nie ujęto jeszcze strat gospodarczych wynikających z wykorzystywania lasów na kwotę 1,3 mld zł. W tym wniosku rządu koszty kwalifikowane dające podstawę obliczenia wielkości pomocy z funduszu delikatnie licząc jest zaniżone o 100 mln zł – uważa marszałek Struk. Jego zdaniem samo województwo pomorskie powinno otrzymać 30 mln zł pomocy, a rząd wnioskuje o 35 mln zł na trzy województwa.
– Niezrozumiałe dla nas są przyczyny dlaczego występują tak duże różnice w szacunkach. Największe wątpliwości są w szacunku strat w lasach państwowych i prywatnych, naszym zdaniem nie ujęto nawet kilku tysięcy hektarów powierzchni lasów wymagających odtworzenia, a to skutkuje niższymi stratami o 100 mln zł, które są podstawą do obliczenia pomocy z UE. To samo dotyczy również innych dziedzin – uważa Struk.
Jak mówiono podczas dzisiejszego spotkania, przyczyny zaniżania strat chociażby w stratach mieszkańców i zniszczeń budynków są różne, chociażby takie, że rząd boi się, że nie wszystkie koszty byłby w stanie pokryć. Dlatego lepiej zaniżyć taką kwotę. – Była głośna zapowiedź rządu o znaczącej pomocy poszkodowanym 100 tys. zł, potem 200 tys. zł za budynek mieszkalny, a ile rodzin taką kwotę 100 czy 200 tys. zł na odbudowę domu dostało? Znajdzie się chociaż pięć rodzin w całym województwie pomorskim? – pytał retorycznie marszałek.
Mieczysław Struk wystąpił też z apelem do rządu, by ten zaktualizował swój wniosek i wystąpił o wyższe środki pomocowe z Europejskiego Funduszu Solidarnościowego na usuwanie skutków kataklizmu. – Nawet na obecnym etapie można dokonywać zmian i uzupełnień. Zachęcam do tego rząd, aby wniosek był bardziej precyzyjny i lepiej udokumentowany i najzwyczajniej w świecie wyższy. Obecnie ten wiosek opiewa na 35 mln zł na trzy województwa – dodaje Struk.
Raport przedstawiła dziś Anna Błażewicz-Stasiak z Departamentu Rozwoju Regionalnego i Przestrzennego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.Samorządowcy podziękowali marszałkowi za zaangażowanie w niesieniu pomocy poszkodowanym w wyniku nawałnicy oraz w późniejszym usuwaniu skutków żywiołu. Wójt Zbigniew Szczepański wycenił tę pomoc na 1 mln zł.
A burmistrz Czerska Jolanta Fierek nie szczędziła słów krytyki wobec rządu i wobec zapowiedzi najważniejszych osób w państwie, bo jej zdaniem nadal są osoby w gminie Czersk, które pomocy ze strony rządu nie otrzymały, a zgodnie z obietnicą nikt nie miał po tej katastrofie zostać sam z problemami. Mówiła też o kłopotach nie tylko mieszkańców, ale też strażaków ochotników, którzy w tej akcji dobili swój i tak zniszczony sprzęt, a mimo zapowiedzi generała Suskiego nie dostali obiecanego nowego wozu.
Podziękowała jednak za solidarność ludziom i innym ochotnikom, dzięki którym takie wozy mają do gminy Czersk wkrótce trafić. Jak powiedziała, odpowiedzi na swój list i apel odpowiedzi nie dostała od premier Beaty Szydło.
Tekst i fot. (olo)
CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: Portale internetowe
kto większe miał szkody Chojnice czy gmina Czersk
znalazł się jakiś dyżurny z dojnej zmiany i stawia minusy. Prawdy nie da się wymazać baranie!
wolą pakować kasę w portfel wuja chama z Torunia, a poszkodowani niech się modlą aby zima była ciepła i sucha.
Nie należycie do tzw. Dojnej Zmiany czyli Lepszego Sortu i Dobrych Panów, więc nie liczcie na jakąkolwiek pomoc ze strony "Panów", oni byli po nawałnicy, pokazały ich wszystkie telewizje i "ciemny lud" jeszcze bardziej się nimi zachwycił.
niż nie PIS-owcy, dlatego Płaszczakowi wychodzi, że straty w trzech województwach są mniejsze niż rzeczywiste straty w jednym województwie. Ważne, że wczoraj Brocha dziękowała Kaczorowi, a Kaczor Broszce i cukrowali sobie jak dzieci z przedszkola, a dzisiaj kolejne popisy przed kamerami wszystkich "ministrów" co to oni przez dwa lata zrobili dobrego dla Polski, według ich ględzenia za dwa lata Polska będzie krajem miodem i mlekiem płynącym, a w rzeczywistości po PIS-owcach zostanie ch...., dupa i kamieni kupa.
Ch d*upa i kamienia kupa to chyba autorskie określenie Polski przez POprzedników.