Mecz o być albo nie być w grze

Cztery mecze i 9 punktów straty do miejsca dającego baraż oraz gorsze bilanse dwumeczów z rywalami. Taka jest sytuacja Red Devils Chojnice przed dzisiejszym meczem z Solnym Miastem Wieliczka. Nadzieja nie umarła już tylko w działaczach i zawodnikach.

Dziś o godz. 19.00 Czerwone Diabły podejmą Solne Miasto Wieliczka.   |  fot. (olo)

Serce i matematyka dają jeszcze cień szansy, ale rozum podpowiada, że to tylko teoria, a w praktyce takich szans już nie ma. I w momencie, gdy już wszyscy pogrzebali Red Devils, wiara jeszcze nie umarła w działaczach. Ci wierzą do końca. I jeśli takiej postawy działaczom Red Devils nie można odmówić i nawet należy chwalić, to ważniejsze jest coś innego.

W klubie myślą już o przyszłym sezonie i praca z trenerem Andrzejem Biangą, od którego w tak krótkim okresie pracy cudu oczekiwać nie można było, ma przynieść efekty na kolejny sezon. I czy będzie to Ekstraklasa, czy I liga, zespół Red Devils ma być mocniejszy o te doświadczenia. Świadkowie meczu w Pniewach mówią, że gra zespołu była już lepsza, ale niestety, w tym momencie dla Red Devils od stylu ważniejsze są punkty. A tych nie ma.

Praca ze szkoleniowcem reprezentacji ma dać jednak kopa i doświadczenie. Niestety, braków w przygotowaniu do sezonów, zmian trenerów i innych zawirowań nie dało się oszukać. Jednak nowy zarząd, który działa w klubie dopiero od kilku miesięcy chce to dźwignąć i odbudować silną pozycję Red Devils na arenie futsalu.

I z tym przesłaniem Czerwone Diabły przystąpią już dziś do meczu ostatniej szansy. O godz. 19.00 we własnej hali podejmą Solne Miasto Wieliczka. Rywale mają aż siedem punktów przewagi nad Red Devils i tracą do miejsca barażowego dwa punkty. Mają więc jasny cel, by w Chojnicach zdobyć trzy punkty i przedłużyć swoje nadzieje na utrzymanie. Dla Red Devils inny wynik niż wygrana oznacza spadek już bez cienia wątpliwości.

Oba mecze rundy zasadniczej wygrali piłkarze Solnego Miasta Wieliczka. Oba minimalnie, bo jedną bramką (4:3 i 6:5), ale te sześć punktów (w rundzie dodatkowej dzielone na dwa, czyli trzy), jak się okazuje są teraz bezcenne.

Tekst i fot. (olo)