Komu można dziś zaufać?

Rząd z podkopaną wiarygodnością to najgorsze, co może nam się przytrafić w sytuacji, gdy solidarność staje się kluczowa w tej bezprecedensowej walce. Zamiast zaufanie odbudowywać, władza brnie dalej.

22 kwietnia 2020  10:36

Podziel się:  

Koronawirus narzędziem politycznej gry

Epidemia koronawirusa dla reżimów autorytarnych może być okazją do dalszego ograniczenia wolności obywateli. Parę dni temu Polska, obok na przykład Chin czy Rosji, znalazła się na liście 30 krajów magazynu Vice, które wykorzystują epidemię do ograniczania i łamania praw swoich obywateli. Dlaczego się tam znaleźliśmy? Magazyn konkretnie wskazał na sposób organizowania w naszym kraju wyborów prezydenckich, w jego ocenie jest on niedemokratyczny. Gdy Polacy są zamknięci w domach i poddani kwarantannie na czas epidemii koronawirusa, polski rząd, kierowany przez obóz Zjednoczonej Prawicy nie ustaje i robi wszystko, by wybory prezydenckie przeprowadzić.

Logika działania PiS

Wynika z przeświadczenia, że im szybciej przeprowadzi się wybory, tym większe będą szanse Andrzeja Dudy na odniesienie w nich zwycięstwa. Nie dość, że planują przeprowadzić je wbrew konstytucji, to jeszcze zapewniają, że Polacy są bezpieczni. Przez epidemię nikt nie prowadzi kampanii (poza Andrzejem Dudą), a Polacy mają tłumnie głosować. Politycy wymyślili na to sposób. Wybory mają być korespondencyjne, problem w tym, że to wbrew prawu. Nie dość, że nie będą powszechne (nie każdy będzie mógł dobrowolnie wziąć w nich udział), nie będą anonimowe (do karty do głosowania trzeba dołączyć swoje dane, w tym PESEL), to nie będą też bezpieczne. Jest jeszcze jedno ale - wyborów nie może obsługiwać podległa rządowi spółka. Ale i na to PiS nie patrzy - oddelegowuje do tego pocztę.

Epidemia wstrząsnęła polską gospodarką

Z dnia na dzień wielu ludzi straciło pracę, a będzie ich jeszcze więcej. Eksperci przewidują recesję. Według ekspertów PKB ma się zmniejszyć o 4%. Pod koniec roku 2020 ma być w Polsce około miliona bezrobotnych. Za tymi liczbami stoją jednak prawdziwi ludzie i ich życiowe dramaty. Odpowiedzią przedsiębiorców na pierwszą tarczę antykryzysową była fala zwolnień pracowników, których firmy nie są w stanie utrzymać bez pomocy.

Kolejny bubel?

Następna tarcza miała naprawić błędy, ale wygląda na jeszcze lepszy bubel. Obecnie przedsiębiorstwo, które straciło płynność finansową, ma obowiązek w ciągu miesiąca złożyć do sądu wniosek o upadłość. Tarcza 2.0 przesuwa mu ten obowiązek o trzy miesiące, liczone od dnia, w którym zostanie ogłoszone zniesienie stanu epidemii. Pomoc państwa nie pozwoli firmom przeżyć, ale za to akt zgonu można będzie wypisać już po pandemii. Nie wydaje się, by polscy przedsiębiorcy, gdy zobaczą kolejną tarczę antykryzysową, czekali jeszcze na jej trzecią odsłonę. Ten rząd nie chce albo nie potrafi im pomóc. Kiedy pandemia się skończy, wszystkie kraje pogrążą się w recesji. Ale te, których rządy okazały się w pomaganiu gospodarce najbardziej nieudolne, będą miały kłopoty największe. Ta nieudolność może przynieść gorsze skutki niż sam koronawirus.

Jak „tarczę antykryzysową” oceniają chojniccy przedsiębiorcy?

– Moim zdaniem zakres tej pomocy jest niewystarczający. Swoich pracowników wysłałem na urlop, a sklep musiałem zamknąć – mówi właściciel stoisk z odzieżą. – Od rządu oczekuję możliwości zwolnienia z obowiązku opłacania składek ZUS-owskich przez co najmniej sześć miesięcy. Jeśli rząd nie da nam – przedsiębiorcom – szansy na utrzymanie zatrudnienia, to wielu pracowników za jakiś czas znajdzie się w urzędach pracy.

- Od trzech tygodni nie widziałem klienta na oczy – mówi nam przedsiębiorca prowadzący  warsztat samochodowy. – Kwiecień wytrzymam, ale w maju przyjdzie mi wysyłać pracowników na urlopy – przewiduje. – W banku usłyszałem, że co najwyżej przedłużą mi spłacanie kredytu. Jeżeli będzie tak dłużej niż przez pół roku, trzeba będzie zwijać interes – dodaje przedsiębiorca.

Pomoc dla przedsiębiorców w związku z zamarciem usług i produkcji oraz zerwaniem łańcuchów dostaw wywołanych pandemią miała być przede wszystkim jak najszybsza i jak najprostsza. Przedsiębiorcy krytykują rządową tarczę antykryzysową. Ich zdaniem to krok w dobrym kierunku, ale zdecydowanie za mało odważny. Do tego zamiast prostych i automatycznych przepisów mamy regulacje, do których Polski Fundusz Rozwoju musi napisać podręcznik. Tarcza antykryzysowa 2.0 to prawdopodobnie tylko kosmetyczne poprawki. Niestety – jeśli chodzi o pomoc dla przedsiębiorców, to wydaje się, że druga tarcza antykryzysowa nie rozwiązuje żadnych poważnych problemów firm. Proponowane zmiany, o których wiadomo w tym momencie, nie przyczynią się do likwidacji najbardziej palących problemów przedsiębiorstw. Ponad 85 proc. polskich przedsiębiorców rodzinnych bardzo negatywnie ocenia działania sejmowej większości, czyli PiS, na rzecz ratowania firm i miejsc pracy w Polsce.

„Stawiamy na represje, a nie edukację”

Zapowiedział na początku kwietnia Komendant Główny Policji gen. insp. Jarosław Szymczyk. - Rząd, próbując zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii koronawirusa powinien przede wszystkim apelować do rozsądku obywateli, do ich poczucia odpowiedzialności i samoorganizacji, a nie stosować na łapu-capu działania represyjne, np. upoważniać policję, czy jakieś służby państwowe do wystawiania ogromnych kar na wątpliwej podstawie prawnej - uważa Krzysztof Bosak, kandydat na prezydenta.

Nie można ograniczać praw obywatelskich, wolności zgromadzeń, aktem niższego rzędu, czyli rozporządzeniem. Mało ważne czy wydał je Minister Zdrowia, czy cała Rada Ministrów. Konstytucja jasno mówi, że należy to zrobić ustawą i chodzi o nową ustawę, a nie jakąś sprzed 12 lat, będącą wątpliwym źródłem prawa. Obecne rozporządzenie nie tylko wprowadzono bez podstawy prawnej, ale zawiera ono wiele niejasnych zakazów. Dopuszcza wyjście na zewnątrz w ważnych sprawach, ale nie precyzuje, która sprawa jest ważna, a która nie. Doszło do sytuacji, że policjant interpretuje, co Rada Ministrów miała na myśli. Przecież to absurd.

Nieprawdziwe dane pokazują 5 procent prawdy

Ministerstwo Zdrowia niemal od początku epidemii koronawirusa w Polsce zmaga się z krytyką w kwestii liczby przeprowadzanych testów. Dopiero od niedawna liczba wykonywanych testów rośnie, jednak wciąż jest stosunkowo mała w porównaniu z innymi krajami. Pojawiają się jednak głosy, że oficjalne dane dają niepełny obraz, a sytuacja jest o wiele gorsza. Lekarka z Pomorza ujawniła, jak wygląda u nas walka z epidemią. W Polsce trwa program IRAN PLUS!" – takimi słowami lekarka podsumowała walkę z epidemią koronawirusa w Polsce. Dorota Szlosowska w swoim wpisie na Facebooku stwierdziła, że samo pobranie próbek na obecność SARS-CoV-2 jest bardzo utrudnione. Jej zdaniem to wszystko doprowadzi do śmierci wielu lekarzy i pacjentów. "Jestem lekarzem i mam już dość udawania! Polskie dane to ściema, pokazują ok. 5 proc. prawdy. W Polsce trwa program IRAN PLUS!! Jedyny, jaki będzie skutecznie przeprowadzony! sanepid utrudnia lekarzom pobieranie badań, żeby pobrać badanie trzeba mieć zgodę dyrekcji.... to jest jakiś żart!!! Na wyniki czeka się kilka dni" – napisała Dorota Szlosowska.

Autorka postu na Facebooku wyjaśniła, że wie, co się dzieje w pomorskich szpitalach i nie tylko. "To się dzieje w całej Polsce. To jest dno, drżenie o własne stołki, polityczne lizusostwo, głupota urzędników. To, co do mnie dochodzi od moich znajomych pracujących w całej Polsce, to woła o pomstę do nieba. To będzie kosztować życie wielu pacjentów i personelu" – stwierdziła. Szlosowska nie ma wątpliwości, że "telewizyjna propaganda sukcesu nijak się ma rzeczywistości". "Swoją miałkością i niekompetencją stanowicie zagrożenie dla ludzi" – wskazała w swoim wpisie. Można się domyślać, że lekarka z Pomorza wspomniała o Iranie ze względu na dramatyczną sytuację w tym kraju związaną z epidemią koronawirusa. Liczba zakażonych przekroczyła tam już 80 tys. przypadków. Z powodu COVID-19 zmarło ponad 5000 pacjentów.

Liczba wykonanych testów na obecność koronawirusa z każdym dniem wzrasta. Podobnie jak liczba zakażonych. Samo przeprowadzanie testów budzi sporo kontrowersji. Czy wykonuje się ich wystarczająco dużo? Ile pacjentów zbadano w województwie pomorskim? a ile w naszym regionie?  Wkrótce podamy po otrzymaniu wiarygodnych danych stosowną informację.  

(kos)