Historia "dziadkowego" łupania

Do Chojnic trafiła dzisiaj (12.12.) niezwykła kolekcja, która wyśmienicie, wręcz namacalnie przywołuje nostalgię za magią świąt Bożego Narodzenia. W idyllicznej scenerii w baszcie Kurza Stopa prezentowane są ... dziadki do orzechów z całego

W baszcie Kurza Stopa warto obejrzeć kolekcję dziadków do orzechów.   |  fot. (ro)

Jest ich blisko czterysta i aż trudno uwierzyć, że mogą być tak różnorodne. Tak wyborna kolekcja jest dziełem pasji dwóch ludzi: Jana Łomnickiego i Witolda Tchórzewskiego. Pierwszy jest fascynatem z gminy Gardeja, drugi - warszawskim lekarzem. Los zetknął ich ponad 20 lat temu, odtąd ich dziadki do orzechów opuściły zakamarki domów, piwnic i strychów i zaczęły wędrówkę po Polsce.

W ciągu dwóch dekad kolekcja była pokazana w 24 miejscach , m.in. w Warszawie, Gdyni, Bydgoszczy, Elblągu, Grudziądzu, kilku miejscowościach na Mazurach. Fakt, iż kolekcja dziadków do orzechów trafiła też do Chojnic, można przynajmniej w pewnej mierze zawdzięczać toruńskiej kustosz Muzeum Okręgowego, Janiny Mazurkiewicz.

1

- Na początku mej pracy zawodowej wielokrotnie bywałam w chojnickim muzeum i miałam honor poznać założyciela Juliana Rydzkowskiego - wspominała pani kustosz na otwarciu wystawy. Jak się okazało, pani Janina jest świetnym znawcą tematu i gawędziarzem, snuła więc opowieść o historii, rodzajach owych dziadków.

- A ich rodowód jest starożytny! To Archimedes  w dziele "Mechanika" pokazał pierwszy model dźwigni, do dziś stosowany w tych urządzeniach. Ze zwykłego przedmiotu codziennego użytku szczególnie za sprawą Saksończyków, dziadki do orzechów urosły do miana dziełek sztuki. Tam w XIX wieku były one wykonywane jako świąteczne prezenty dla dzieci. Moda rozprzestrzeniała się na cały świat i trwa do dziś. Wystawa będzie prezentowana do lutego 2014 roku.

(ro)

fotoreportaz.jpg