Hałas na chojnickich ulicach … uchem chojnickiego blogera rowerowego

Z okazji Europejskiego Dnia Bez Samochodu (22.09.) Wojciech Czapiewski, prowadzący znany blog o tematyce rowerowej, napisał na nim swoje spostrzeżenia o ciszy ulicznej w mieście.

Miasto nie jest ciche. Cały czas coś się dzieje. Z różnym, oczywiście natężeniem, ale jednak.   |  fot. ilustrac./arch.

Jak czytam w internetach obiegowe opinie  n.t. pieszych, to rysuje mi się przed oczami obraz zakapturzonego młodego mężczyzny, ubranego na czarno i słuchawkach w/na uszach, wpatrzonego w ekran telefonu. Ten człowiek, ma często zamiar targnąć się na własne życie, przez nagłe wejście na pasy wprost pod nadjeżdżający pojazd. Internetowi komentatorzy od czasu do czasu podnoszą argument tych słuchawek pod kapturem. Nie wiem jak to możliwe dojrzeć małe douszne słuchawki pod kapturem. Niezła sztuczka. No, ale ja o tych słuchawkach.

Podobno ich używanie upośledza jeden ze zmysłów (słuch), a to jest niebezpieczne w ruchu drogowym. Hmm, polskie prawo nie ogranicza poruszania się po drogach publicznych osobom niesłyszącym, bądź niedosłyszącym. Widzicie analogie? Po drugie, jak osoba siedząca w swojej strefie komfortu, która skutecznie izoluje go od niekorzystnych warunków atmosferycznych i całkiem skutecznie tłumi dochodzące z zewnątrz hałasy, może zrozumieć osoby (pieszych i rowerzystów), które te wszystkie efekty odczuwają na własnej skórze? No nie może. Ich percepcja jest zaburzona przez używanie samochodu. 

Miasto NIE jest ciche. Cały czas coś się dzieje. Z różnym, oczywiście natężeniem, ale jednak. Słychać silniki przejeżdżających pojazdów, szum opon wynikających z oporów toczenia (hałas komunikacyjny), dźwięki otoczenia, te naturalne jak i sztuczne.  Idąc w takim otoczeniu po prostu człowiek ma tego po pewnym czasie dość. Chciałby się w jakimś stopniu odizolować i ubiera słuchawki.  Jednak na to czekają tylko internetowi komentatorzy. To, że w ich pojazdach można posłuchać sobie lokalnej jednostki nadawczej, muzyczki, czy audiobooka, to przecież nic złego i jest to zachowanie społecznie akceptowalne. Gdy to samo chce wykonać pieszy, albo rowerzysta, od razu zostaje napiętnowany i przedstawiony jako zagrożenie. Ot, taka tam moralność Kalego.

Czy zastanawialiście się nad tym jak jest głośno w Chojnicach? Ja postanowiłem to sprawdzić. Niestety, nie posiadam certyfikowanego urządzenia pomiarowego, ale żeby otworzyć drogę do jakiejkolwiek dyskusji zainstalowałem w telefonie aplikację. Tak wiem, że to żadne miarodajne badanie, ale uważam, że na potrzeby bloga wystarczy. No i tak:

Pierwszy pomiar - jazda rowerem Łużycka/Towarowa/Subisława/Gdańska - średnio 81 dB (godziny szczytu). Drugi pomiar - postój na parkingu koło marketu Carrefour - średnio 75 dB (godziny szczytu). Trzeci pomiar - jazda rowerem Przemysłowa/Tucholska/Gdańska - średnio 80 db (godziny szczytu). Czwarty pomiar - odpoczynek na ławce obok CK - średnio 73 dB (wieczór, po godzinach szczytu)

Ale co te wszystkie dane znaczą? Dotarłem do opracowania Idy Leśnikowskiej-Matusiak i Anety Wnuk przygotowanego dla Instytutu Transportu Samochodowego pt. "Wpływ hałasu komunikacyjnego na stan środowiska akustycznego człowieka" i tam jest całkiem sporo danych o hałasie. Przede wszystkim hałas powyżej 75 dB znajduje się w żółtej strefie. Tam np. krzyk z odległości 1 m, to 80 – 85 dB. Czyli w Chojnicach w dzień przeważnie narażamy się na ten typ hałasu, który wg subiektywnej skali uciążliwości hałasu jest bardzo duży! Piesi i rowerzyści, niestety wg wielu NIE mogą zniwelować negatywnych skutków tego zjawiska. 

Czy ten konkretny wpis ma coś zmienić? Nie. W moim zamyśle ma coś zasugerować.

Wojciech Czapiewski, oprac. (je)