Gdyby nie syn, spaliłbym się żywcem”

- Wszystko się spaliło. Mamy tylko parę koszul i kurtek – to wszystko, tyle nam pozostało. W ciągu godziny straciliśmy praktycznie dobytek całego życia - mówi 44 - letni Jacek Żakowski, którego mieszkanie doszczętnie spłonęło.

- Gdyby nie syn, spaliłbym się żywcem – mówi 82 – letni Józef Szczygłowski.   |  fot. red.

Wczoraj (19.04.) ok. godz. 22.00 w miejscowości Kłodnia k/Krzyża  w gm. Czersk doszło do pożaru budynku mieszkalnego. Dom częściowo drewniany, w który znajdowały się dwa odrębne mieszkania, nie nadaje się do użytku. Spaleniu uległ cały dach, pomieszczenia, w tym sprzęty i rzeczy. W jednej części budynku mieszkała trzyosobowa rodzina, syn z rodzicami, a w drugiej starszy mężczyzna.

- Gdyby nie syn, spaliłbym się żywcem – mówi 82 – letni Józef Szczygłowski. – W ogóle nie wiedziałem, że jest pożar. Spałem. Obudził mnie brzęk tłuczonej szyby, którą wybił mój syn mieszkający w pobliżu.

- Siedziałem w pokoju z rodzicami, gdy raptem usłyszeliśmy jakieś huki, wystrzały. Myślałem, że ktoś strzela z petard. Wybiegłem na zewnątrz i zobaczyłem, że pali się dach przy kominie. Ogień był już tak wielki, a temperatura tak wysoka, że nie mogliśmy nic zrobić. Nie można było nawet podejść do budynku, ponieważ kawałki eternitu strzelały na odległość kilkudziesięciu metrów – opowiada Jacek Żakowski.

- Niestety po przejeździe na miejsce zdarzenia cały budynek był zajęty ogniem. Nie udało się praktycznie nic uratować. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. Straty oszacowano wstępnie na ok. 100 tys. zł  - informuje Andrzej Kuchenbecker, komendant czerskiej OSP.

W akcji gaśniczej wzięły udział zastępy strażaków z Krzyża, Rytla, Czerska i Chojnic.

- Na miejsce udali się pracownicy socjalni. Wiem, że osoby poszkodowane mają zapewnione schronienie u swych rodzin. Pogorzelcy mogą liczyć na pomoc ze strony gminy Czersk  – mówi burmistrz Marek Jankowski.

- Co będzie dalej? Nie wiem. Wyremontować domu już się nie da. Jedynie trzeba od nowa coś postawić, a my takich pieniędzy nie mamy, właściwie to nic nie mamy, tylko siebie. Nie wiem od czego mógł powstać ogień. Instalacja elektryczna była wymieniona. Nie mam pojęcia skąd ten pożar – dziwi się pan Jacek.

Jeśli wśród naszych Czytelników są osoby, które chciałby w jakikolwiek sposób pomóc poszkodowanym ludziom prosimy kontaktować się pod nr tel. 692 681 498.

(red)

fotoreportaz.jpgrelacja_video.jpg