Furorę podczas Święta Morza w 1957 r. wywołał zespół z Czerska „Kaszuby”. Wówczas po raz pierwszy wielu mieszkańców, nie tylko Pomorza, mogło naocznie przekonać się o walorach artystycznych i folklorze regionu
30 lipca 2010 05:43Prasa lokalna z tamtego okresu tak odnotowała ten fakt:
Mamy więc nowy zespół „Kaszuby”, tak jak w innych regionach „Mazowsze” czy „Śląsk”. – Ale nie, to nie to samo – mówią członkowie zespołu. Nasz zespół jest amatorski, nie mamy wykształcenia muzycznego ani choreograficznego. Jesteśmy trochę samoukami, a poza tym przecież pracujemy. Śpiewamy i tańczymy poza godzinami pracy. Jest to nasz wypoczynek i rozrywka. W ładnym drewnianym domku przy ul. Szkolnej 13 zespół ma swoje stałe lokum. Tutaj w poniedziałki, i czwartki odbywają się próby. W świetlicy można urządzać potańcówki, poczytać książki (biblioteka ma 2 tys. tomów), zagrać w szachy. Przed paroma miesiącami kierownictwo tartaku i Rada Zakładowa postanowiły odświeżyć świetlicę. Trzeba było podnieść scenę w sali widowiskowej, zmienić oświetlenie i wentylację. Świetlicę postanowiono urządzić na styl kaszubski. O początkach zespołu można dowiedzieć się z kroniki. Założycielka i kronikarka zespołu Teresa Czarnowska upamiętniła to wydarzenie serią zdjęć stawiając datę – lipiec 1955 r. - Na początku byłam sama, trochę w nieodpowiednim stroju. Tak jak tego kolegę witaliśmy wszystkich wstępujących do zespołu. Jest już nas gromadka. I tak powoli z małego, kilkuosobowego zespoliku, który śpiewał i tańczył na różnych uroczystościach, powstał duży zgrany zespół.
Szczególnie dużo nowych osób wstąpiło do zespołu na początku 1955 r., gdy przestawiono się na pieśni i tańce kaszubskie. Od tego czasu zespół przybrał nazwę „Kaszuby”. - Nasze początki były skromne – opowiada Jutka Szprenge jedna z konferansjerek zespołu. - Nie mieliśmy repertuaru, strojów, ani instrumentów. O wszystko musieliśmy się troszczyć sami. Piosenki zbierała pani Czarnowska odwiedzając pobliskie wioski. Śpiewaliśmy piosenki tylko jednogłosowe. Stroje szyłyśmy i haftowały same. Na ich kupno nie było pieniędzy.
Kaszuby stają się modne…
- Proszę wyobrazić sobie nasze zdziwienie i radość, gdy na Eliminacjach Zespołów Artystycznych zdobyliśmy I miejsce, najpierw w Czersku, później w Chełmnie i Bydgoszczy na eliminacjach wojewódzkich. W niedługim czasie, bo w maju 1955 r. „Kaszuby” znalazły się we Wrocławiu, na Ogólnopolskich Eliminacjach Zespołów Świetlicowych. - Byliśmy przerażeni – wspomina pani Jutka. – Inne zespoły miały bogate, złotem wyszywane stroje, piękne korale, równe buciki. My przyjechaliśmy w naszych starych własnoręcznie uszytych strojach. – Dziwiono się: - To wy same wyszywałyście serdaki? Pewno nawet nie macie własnej garderobianej. Niestety, nie miałyśmy. Zespół nasz był duży. Liczyliśmy wtedy 100 osób, ale zachowywaliśmy się tak, jakby nas nie było. Bez krzyku i reklamy. W tym samym roku zespół odwiedził raz jeszcze Warszawę, we wrześniu na Dożynkach Centralnych. Potem posypały się i inne wyjazdy do okolicznych wsi i miast. Zmieniając trzykrotnie program, daliśmy 50 występów. Zainteresowała się nami prasa i radio. „Kaszuby” stały się modne.
Wy nam samochód, a my damy występ…
Powodzenie jakim cieszą się występy zespołu, to w dużej mierze zasługa instruktora chóru prof. Bernarda Ostrowskiego. Świetny muzykolog i pedagog pracuje z zespołem od 1955 r. Pod jego kierunkiem chór poznawał tajniki pięcioliniowego układu nut. Zaczął śpiewać piosenki na kilka głosów. Zespół taneczny kierowany przez Teresę Czarnowską, w ostatnim czasie przejęła Teresa Miszewska. Instruktorem siedmioosobowej kapeli jest Leon Freitag. Do niedawna zespół „Kaszuby” liczył przeszło 100 osób (1957 r. – red.). Ze względu na trudności transportowe zmniejszono skład do 80 osób. Gdy przyjdzie do wyjazdu na występy, nie ma czym, a przede wszystkim nie ma za co jechać. Pociągiem za drogo, samochodu własnego nie ma, a pożyczyć trudno. Kierownictwo zespołu zawiera więc umowę z zapraszającymi: – Wy dacie samochody do przewiezienia zespołu, a my wam urządzimy występ. Cóż, na takim „interesie” niewiele się zarabia… A pieniądze są ciągle potrzebne. Trzeba przecież podzelować buty, podfarbować spódnice czy kupić nowy instrument.Plany na przyszłość? Jest ich dużo. Zdaniem prof. Ostrowskiego trzeba jak najszybciej oddzielić od siebie zespoły chóralny i taneczny. Wiele jest osób, które śpiewają i tańczą. Jest to bardzo uciążliwe i nie wychodzi na dobre ani jednemu, ani drugiemu zespołowi. W swoim dorobku artystycznym zespół ma wiele pięknych pieśni i tańców kaszubskich. Śpiewają i tańczą rzeczy znane, jak i dawne zapomniane melodie .Młodzi i starsi są pełni zapału. Chcieliby zrobić jak najwięcej. Kochają swoją kaszubską mowę i pragną za pomocą piosenek zapoznać z nią cały kraj. Pokazać jak piękne rzeczy potrafi tworzyć kaszubski lud.
oprac. (red)
CHOJNICE.COM
© Copyright Chojnice.com 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wykonanie: Portale internetowe