Chojniczanka pojedzie na Lotosie

W ratuszu przedstawiciele Chojniczanki, Lechii Gdańsk, firmy Lotos oraz chojnickiego ratusza podpisali umowę o współpracy w szkoleniu najmłodszych piłkarzy. Później na boisku zagrały pierwsze drużyny obu klubów, a mecz zakończył się remisem 1:1.

3 września 2013  21:15

Podziel się:  

Dziś (3.09.) w Chojnicach – na mocy podpisanej w ratuszu umowy - powstał siódmy zamiejscowy ośrodek Akademii Piłkarskiej Lechii Gdańsk w ramach projektu „Biało - zielona przyszłość z LOTOSEM”. Chojnice dołączyły więc do ośrodków, które powstały wcześniej w Bytowie, Starogardzie Gdańskim, Pruszczu Gdańskim, Ustce, gminie Krokowa i Nowym Dworze Gdańskim.

- Dla nas ta umowa ma wielkie znaczenie. Wiążemy wszyscy wielkie nadzieje, że dzięki niej w Chojniczance będzie jeszcze lepsze szkolenie dzieci i młodzieży na wzorcach sprawdzonych przez Lechię – powiedział burmistrz Chojnic Arseniusz Finster.

Wiesław Labuda, szef biura sponsoringu i promocji w firmie Lotos wierzy, że ten program zaprowadzi młodych piłkarzy do tego, że kiedyś będą grać w reprezentacji Polski oraz w najlepszych drużynach w Polsce i na świecie. - I chcemy ten cel wspólnie z Lechią osiągnąć – dodał.

- Osiągnięcie długotrwałego sukcesu sportowego w piłce nożnej bez kompleksowego planu szkolenia dzieci i młodzieży jest niemożliwe. Wielcy futbolu odkryli to już dawno,a  przykładem są chociażby szkółki Ajaxu czy Barcelony. My w Chojnicach również bardzo poważnie patrzymy na profesjonalne szkolenie dzieci i młodzieży i z inicjatywy zarządu Chojniczanki stworzyliśmy pełną drabinkę szkoleniową. Obecnie trenuje u nas 400 adeptów piłki nożnej. Dlatego byliśmy od samego początku na „tak” inicjatywie Lechii Gdańsk – powiedział prezes Chojniczanki Maciej Polasik.

- Jest mi niezmiernie miło, że pierwszy raz mamy okazję podpisać umowę z klubem, którego drużyna seniorów gra w I lidze – dodał Bartosz Sarnowski, prezes Akademii Piłkarskiej Lechia Gdańsk. - Mam nadzieję, że przyczynimy się do tego, że w regionie wyszkolimy jeszcze większą liczbę piłkarzy, którzy zasilą Lechię Gdańsk i reprezentację.

I mimo że podczas podpisywania umowy prezesowi Maciejowi Polasikowi posłuszeństwa odmówiło pióro, to po chwili bez przeszkód udało się ją – w obecności przedstawicieli Polskiego i Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, a także kilku radnych i sponsorów Chojniczanki, podpisać. Teraz pozostało już tylko wcielić ją w życie...

Po oficjalnych uroczystościach na boisku przy ul. Mickiewicza zagrał ze sobą pierwsze drużyny z obu klubów. Przyznać trzeba, że w pierwszej połowie Lechia wystawiła prawie najsilniejszy skład z Deleu, Maderą, Bieniukiem, Matsui czy Buzałą na czele. Jednak gołym okiem było widać, że nie wszystkim zawodnikom gości po meczu na szczycie Ekstraklasy z  Górnikiem Zabrze, chciało się dziś biegać i walczyć z pełnym zaangażowaniem. Początek meczu należał zdecydowanie do Chojniczanki, która zaskoczyła współliderującą w Ekstraklasie Lechię i stworzyła kilka dobrych bramkowych sytuacji, ale jak ostatnio się to zdarza, do przerwy … przegrywała. Stało się to po błędzie bramkarza Konrada Jałochy, który źle obliczył lot dośrodkowanej z rzutu wolnego piłki i dał się wyprzedzić Patrykowi Tuszyńskiemu, który głową skierował futbolówkę do bramki.

W drugiej połowie trener Michał Probierz zmienił wszystkich zawodników z pola i dał pograć zawodnikom rezerwowym. Również trener Mariusz Pawlak dał pograć kilku zmiennikom.

                          W takich okolicznościach Chojniczanka wyrównała w końcówce meczu.

Przewaga Chojniczanki w drugiej połowie była już zdecydowana, a im bliżej było końca meczu, tym Lechia miała większe problemy z wyjściem z własnej połowy. W drużynie gospodarzy bardzo aktywni byli na prawym skrzydle Tomasz Ostalczyk i Krystian Feciuch, ale ich wrzutki, podania i dośrodkowania nie zostały zamienione przez kolegów na bramki.

Mimo że był to tylko mecz towarzyski to dał trenerowi Mariuszowi Pawlakowi sporo do myślenia, bo Chojniczanka znów była stroną przeważającą, znów stworzyła kilka dobrych i groźnych akcji, ale znów nie dały one zdobyczy bramkowej. W Chojniczance brakuje od kilku meczów snajpera, który potrafiłby zakończyć akcje stwarzane przez kolegów. Nad tym trener Pawlak będzie musiał myśleć intensywnie do kolejnego meczu.

Upór Chojniczanki został nagrodzony w samej końcówce, ale bramka wpadła w dość szczęśliwych okolicznościach po sporym zamieszaniu w bramce Lechii. Ostatecznie gola przypisano Arturowi Pląskowskiemu.

Po meczu chętni mogli poprosić kilku zawodników Lechii o autografy czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. 

Tekst i fot. (olo)