Chojniczanie wycinają sześć razy więcej drzew niż miasto

W mijającym roku, na wniosek Urzędu Miasta w Chojnicach, pod topór poszło 97 drzew. Ze względu na zły stan zdrowia usunięto ich 17. Pozostałe 80 to ofiary inwestycji. Gorzej jednak wgląda statystyka wycinki uprawianej przez mieszkańców.

W obronie starych drzew przeznaczonych do wycinki staje Chojnicki Alarm dla Klimatu. Niewykluczone, że od nowego roku, członkowie stowarzyszenia będą także edukować mieszkańców miasta.   |  fot. Chojnicki Alarm dla Klimatu

- Z naszej strony, za każde wycięte drzewo należy się nasadzenie minimum dwóch nowych sztuk. W 2020 roku miasto nasadziło 196 nowych drzew o obwodzie pnia 12-20 cm. Ogrodnik miejski nasadził także około 1658 krzewów - informuje Adam Kopczyński. Nasadzeń „nowe za stare”, nie praktykują natomiast mieszkańcy samorządów i prowadzący na ich terenie firmy.

- Zatrważające są liczby związane z liczbą wpływających do urzędu, wniosków o usunięcie drzew przez mieszkańców i przedsiębiorców. Miasto, jeśli mamy do czynienia z pomnikiem przyrody, oczywiście odmawia. W innych przypadkach nie ma podstawy prawnej żeby to zrobić - komentuje wiceburmistrz. I tak, chojniczanie, na swoich działkach wycięli w tym roku 453 drzewa, natomiast prowadzący działalność gospodarczą, 151. - Ta liczba jest praktycznie sześciokrotnie większa niż ta, którą wyciął urząd miejski - szybko przelicza zastępca burmistrza.

Adam Kopczyński, informuje także, że w związku z pojawiającymi się w Chojnicach pikietami w obronie starych, acz chorych, drzew, przed sesją rady miasta (21.12.) włodarze usiedli do wspólnych rozmów z przedstawicielami Chojnickiego Alarmu dla Klimatu. - Wraz ze stowarzyszeniem doszliśmy do konkluzji, że edukacja jest potrzebna mieszkańcom, bo to jednak na nich spoczywa ciężar większej ilości wycinki drzew - mówi.

Anna Zajkowska