przypominam
na widok radarowcow zarzucamy rower na plecy i spokojnym krokiem oddalamy sie od zdziwionych delikwentow, mimo ze nadal jestesmy uczestnikami ruchu drogowego, zamieniamy sie w pieszych- pamietaj jesli nie ma chodnika idziemy lewa strona jezdni, chlopcy beda tak zaskoczeni, ze wolac sie jeszcze bardziej nie kompromitowac, zaklucza sie w radiowozie. a jesli juz zapytaja o dokument wytarczy podac karte wedkarska i zapytac sie czy chca adres zameldowania, zamieszkania, pobytu, czy do korespondencji- dziala zawsze tak samo- piana cieknie- oczy zezuja i podbrodek drzy i zapominaja zapytac czy mogliby eskortowac obywatela do domu, co jest ich jedynym obowiazkiem w opisanej sytuacji.