czy to aby naprawdę tak miało być?
Szanowny Panie Mrówczyński,
jeszcze nie tak dawno był Pan dyrektorem szkoły, którą ukończyłem. Takiej szkoły, która obrała sobie wspaniałego patrona (swoją drogą za tzw. moich czasów), szkoły, która szczyciła się ogromnymi wartościami, wspominała żołnierzy walczących o Polskę, organizowała wyjazdy do Włoch na obchody kolejnej rocznicy walk... W moich oczach jako kilkunastoletniego ucznia był Pan wzorem - można by powiedzieć "taki prawdziwy dyrektor". Ta szkoła nauczyła mnie tego, co działo się w naszym kraju, wprowadziła na dobre studia i pozwoliła na zdobycie bardzo dobrego wykształcenia. Aktualnie, już jako pracujący od pewnego czasu obywatel tego kraju przypominam sobie niektóre momenty z okresu Liceum. Czasami zastanawiam się czy patrząc na Pana widzę naprawdę tego samego człowieka. Dlatego z perspektywy kogoś, kto już od dawna nie jest mieszkańcem Chojnic, ale też kogoś, kto wychował się w chojnickich realiach, chciałbym podsunąć pewne tematy (sprawy?), które mnie nad wyraz intrygują:
1. jakkolwiek by tego nie nazwać - Pana list dotyczący "antyrządowej demonstracji" niewątpliwie wpłynął na aktualną sytuację zawodową pewnego człowieka. Myślę, że takie sformułowanie jest pewne. Zwolnienie bezpośrednio po Pana liście nie budzi wątpliwości. Oczywiście, jestem w stanie zaakceptować wersję, że list był jedynie czynnikiem spustowym, jednak wydawałoby się, że gdyby ten list nie został wysłany, to człowiek prawdopodobnie by nadal pracował
2. Czy naprawdę Pana intencją było, żeby aż tak zamanifestować swoją przynależność partyjną (oraz oczywiście posiadaną przez siebie władzę)?
3. Czy nie lepiej byłoby skłonić firmę, żeby wymierzyła swojemu pracownikowi jakiś rodzaj kary - upomnienie, karę finansową?
4. Wbrew temu co się mówi, nie żyjemy obecnie w kraju, w którym panuje wszechobecny dobrobyt, zwłaszcza nie zaznamy tego w miastach takich jak Chojnice. Nie znam człowieka, który jest bezpośrednio dotknięty tą sprawą, ale czy naprawdę polityczna ingerencja doprowadzająca do utraty pracy nie jest przypadkiem bodźcem, który skłania do refleksji, że ponownie wdraża się metody z tak zwanych dawnych lat?
W mojej ocenie wypowiedź, którą tu zamieszczam, nie jest ani obraźliwa, ani nie wskazuje na sympatyzowanie z jakąkolwiek partią polityczną. Odnoszę się w niej jedynie do ludzkich zachowań, do wewnętrznej zgody ze swoimi działaniami, decyzjami i ich konsekwencjami.
Jako człowiek kompletnie niezwiązany ani z Panem, ani z Chojnicami, ani ze zwolnionym pracownikiem firmy Enea, chciałbym, aby zastanowił się Pan nad powyższymi tematami. Chciałbym znaleźć w niedługim czasie jakikolwiek odzew z Pana strony, a być może usłyszeć o realnych krokach w stronę szeroko pojętej naprawy obecnej sytuacji.
Pomimo, że jestem pewien, że nikogo nie obraziłem, nie chciałbym podpisywać się pod tą wypowiedzią. Wystarczająco to dużo o mnie szczegółów w jej treści.
Pozdrawiam