Pamiętam trochę pana ...
Pamiętam trochę pana Czapiewskiego, potem o wiele lepiej zapamiętałem p. Kwiatkowskiego. "łysy" budził respekt a i antenką potrafił przylać, miałem pietra na matematyce u p. Ciecierskiej, bo budziła respekt, za to wszyscy kochaliśmy się w p. Dechnik, a kilka lat później w pani Kreft Nalkickiej czy odwrotnie, pani Król też niczego sobie była, za to mocno waliła pani bodajże Rekowska od polskiego, pani Lewińska cicha zawsze w bibliotece coś ciekawego poleciła, lubiłem p. Milewską, a najbardziej kiedy kroiliśmy świńskie oczy na biologii, pan Majewski przylał mi w łapę linijką nieraz, bo nie uważałem na lekcji, ale spoko lubiłem go, później przyszła P. Olszyna, Drążkowska, nie miałem lekcji z p. Szadach, może i dobrze, bo mi groźnie wyglądała, za moich czasów w starszej klasie przybyła p. Lipińska i szczupła p. Trzebiatowska, byli jeszcze inni ale nazwiska wyleciały mi z pamięci, acha była od ZPT pani Majewska, od wf pan Pokojski, poźniej przyszedł Łasicki i walił po głowach mówiąc, że kokosy lecą. Za moich czasów wisiał Cyrankiewicz i Gomułka na ścianach, fajnie było i z sentymentem wspominam nauczycieli. Na boisku roszła dzika gruszka, na przerwie lapalo się kolegę, dwoch po przeciwnej stronie trzymalo go za rece, dwoch za nogi a nazywalo się to na "pal" zimą rzucalo śnieżkami albo "myło się dziewczyny" brało się śnieg i szorowalo się nim po jej twarzy, a jakie miala bo tym rumieńce, Strzelało się też się ryżem lub tzw. krempami,jak się udało wyjść przez bramę bieglo się do piekarni po szneka z glańcem. Acha, o żadnej dysleksji nikt nie słyszał, a jak już coś było nie tak, to pasek w domu najlepiej to wyleczył.